Moim zdaniem film zasługuje na trochę dłuższą debatę od: "kiepska, tania, amerykańska propaganda", a powodów jest kilka.

Pierwszym mocnym aspektem, który przemawia za filmem jest ukazanie "terrorysty" jako w pełni racjonalnego, nadzwyczaj inteligentnego Amerykanina, którego głównym celem bez względu na konsekwencje staje się walka z imperialistyczną polityką zagraniczną Ameryki oraz próba zakończenia wojen prowadzonych przez Amerykę na Bliskim Wschodzie.

Drugim problemem, o który zahacza scenariusz filmu jest podejście amerykańskich służb wewnętrznych i oficjeli do kwestii terroryzmu i ingerencji w politykę. Inteligentny widz zauważy, że Amerykanie próbują podjąć wszelkie możliwe kroki i wybierają najbardziej radykalne metody pomijając, jakby się mogło wydawać najłatwiejszy i najskuteczniejszy - spełnienie żądań terrorysty, którego jedynym celem nie jest osobista korzyść, tylko dobro wyznawców tej samej wiary.

Największym minusem filmu są niedociągnięcia w scenariuszu. W trakcie oglądania nie są one tak widoczne, bo widz do samego końca nie zna zakończenia, natomiast po obejrzeniu budzą się wątpliwości: Dlaczego terrorysta dał się dobrowolnie złapać, skoro był żołnierzem i wiedział co go czeka ? Dlaczego terrorysta nie przekazał żądań w inny sposób ? Dlaczego terrorysta nie ukrył swojej rodziny w taki sposób, żeby była bezpieczna, skoro był tak bystry ? W jaki sposób zwykły żołnież zdobył materiał, żeby zrobić bomby jądrowe ? Dlaczego nie użyto wobec przesłuchiwanego serum prawdy ?

Na koniec, jeśli podejdzie się do tego filmu w odpowiedni sposób, a więc trochę bardziej wnikliwie niż TEN - ZŁY TERRORYSTA, CI - DOBRZY AMERYKANIE i zwróci uwagę na jego problematykę, która jest podstawą do nakręcenia tego filmu, jest on bardzo wartościowy i warty obejrzenia.

P.S Chciałbym pozdrowić znawców dzisiejszych metod torturowania, którzy wcześniej komentowali ten film. Myślę, że inteligentny widz oceni film wysoko...

7/10