Na początek ocena: 5/10. Niestety film trzyma w napięciu dopiero od 40 minuty. Od tego momentu dostajemy elementy zaskoczenia i ciekawy rozwój sytuacji, które w tego typu filmach są potrzebne. W innym wypadku film zginąłby w gąszczu słabych produkcji.
Ogromnym minusem jest gra aktorska Carrie-Anne Moss (agentka Helen Brody). Aktorka w tym filmie pozbawiona jest zupełnie umiejętności gry ciałem, w zasadzie przez pierwszą godzinę swoje dialogi za każdym razem wypowiada na stojąco z opuszczonymi rękoma, bądź z założonymi. W części scen aż prosiło się o większą ekspresję.
Druga marna kreacja, to wykreowana przez Holmes Osborne'a (Generał Paulson), postać zupełnie nieprzekonywująca, brak jakiejkolwiek charyzmy. Jak na generała mało stanowczy, napisze więcej, odniosłem wrażenie jakby był tylko mało istotnym dodatkiem do scen.
Złą grę aktorską wcześniej wymienionych uzmysławia nam Samuel L. Jacksonie (H), który częściowo ratuje końcową ocenę film.
Następny minus, bardzo słabo naszkicowany portret psychologiczny większości bohaterów. Akurat w takim filmie powinny być one wyraźne, a w szczególności reżyser, czy scenarzysta powinien zadbać o to w przypadku Michaela Sheena (ekstremista Arthur Younger). Jest on tylko zarysowany powierzchownie, a to przecież jedna z głównych postaci.
Oczywiście dowiemy się z filmu, że muzułmanie to bardzo źli ludzie. Wątek ten także potraktowany bez należytej uwagi. Wkrada się tutaj mała sprzeczność, z jednej strony muzułmański ekstremista, bez skrupułów, a przynajmniej próba takiego przedstawienia, a z drugie kochający swój kraj obywatel (mentalnie, bo obywatelstwa się zrzekł). Albo nienawidzisz kraj za to, że mordują cywilów w innym muzułmańskim kraju, albo jesteś dumny ze swojego kraju i jego poczynań. Nie ma miejsca w tym przypadku na znak równości.
Plusy są, ale za mało, aby powiedzieć, ze jest to bardzo dobra, czy dobra produkcja.
-gra aktorska Samuela L. Jacksona.
-ostatnie trzydzieści minut filmu
-i ukazanie do jakiego stopnia człowiek może się posunąć, czy są granice człowieczeństwa.