Film super, zastanawia mnie tylko dylemat z jakim przyszło się zmierzyć osobom będącym w centrum akcji, zarżnąć dzieci mordercy kilkudziesięciu osób w tym kobiet i dzieci, gotowego zamordować kilka milionów kolejnych matek ojców, dzieci, kobiet w ciąży, aby w ten sposób ocalić im życie, czy nie zarżnąć? Kto z nas - rodziców, mając do wyboru życie swoich dzieci i cudzych wybierze to drugie?
Ja myślę, że to kwestia odwagi, charakteru i determinacji. Trzeba na prawdę mieć jaja, żeby podejmować takie decyzje i nie zwariować. Nikt nie odpowie na to pytanie, bo nigdy w takiej sytuacji się nie znalazł...
Nie sądzę by była to kwestia odwagi. "H" nie był odważny, miał po prostu w jakiś sposób zniszczoną osobowość, wyłączone hamulce moralne, nie ryzykowałabym stwierdzenia, że "nie zwariował" (co więcej ten proces zaczął obejmować wszystkie persony dramatu, po kolei wychodziło z nich zło, puszczały etyczne bezpieczniki, stawali się w pewien sposób nie lepsi od terrorysty, a może jeszcze od niego gorsi). Myślę, że decyzja czy z zimną krwią "zarżnąć dzieci", czy "nie zarżnąć" nie ma nic wspólnego z odwagą, czy determinacją tylko z tym, czy jeszcze jest się jeszcze człowiekiem, czy już bestią. Mimo całej złożonej sytuacji - a więc bomb w tle.
Wg mnie w rzeczywistym swiecie te dzieci i tak nigdy nie wyszlyby z tego obiektu zywe
Hm, zastanawia mnie czemu zawsze są tylko 'ojcowie, matki i dzieci' wymienieni jako ci najważniejsi i najbardziej godni życia, dorośli ludzie, ale bez dzieci to już nie ludzie? Ale nieważne.
Odpowiadając na pytanie zadane w temacie - zdecydowanie zarżnąć dzieci mordercy, o ile wiemy, że dzięki temu zlokalizujemy bombę. Rachunek jest prosty - albo ta dwójka, albo miliony innych. Mniejsze zło. Może i to mało ludzkie, ale każdy ma w instynkcie zapisane, aby bronić własnych dzieci, własnego stada.