Cholernie się rozczarowałem. Historia naprawdę ciekawego człowieka przedstawiona w najprostszy wg mnie wręcz satyryczny sposób. Sceny morderstw nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia były wręcz "śmieszne". Zero klimatu. Nie tego oczekiwałem od filmu biograficznego na temat jednego z najbardziej znanych seryjnych morderców w historii. NIE POLECAM.
Mimo iż film obejrzałem bez większego zniesmaczenia, to trudno się nie zgodzić z powyższą opinią. Nie oczekiwałem Slashera, ale w filmie, gdzie przedstawiona jest postać największego mordercy w historii, można spodziewać się dynamiki, grozy, czego nie uświadczyliśmy oglądając ten film. Nie uświadczyliśmy klimatu, jaki powinien film posiadać. Przyznam, że bardziej się wczułem w bandytę czytając opis jego zbrodni na stronie opisującej zbrodnie największych zbrodniarzy. Jak wyglądały sceny morderstw? Wszystko sztywne, momentami śmieszne, możliwe, że tak miało to wyglądać, ale efekt dało żenujący. Równie emocjonujące byłoby zabijanie uch przez Teda. Jak zagrał aktor? nieźle, ale bez rewelacji, wydaje mi się, że można było lepiej dobrać aktorów, ale zapewne budżet nie pozwalał na zbyt wiele w tej kwestii. Film otrzymuje ode mnie ocenę 5/10 i jak na moją skalę oceniania jest to nisko.
Jezeli uwarzesz ze on byl ciekawy to ty ladny psychol jestes bo dla mnie byl on psycholem
No właśnie. Temu filmu brakuje wstrząsu. I tu nawet nie chodzi o sceny mordów, tylko o sposób przedstawienia głównego bohatera. Znając dokładną biografię Bundy'ego, nie przekonała mnie ta bardzo okrojona filmowa wizja Teda. Moim zdaniem zbyt mocno uproszczono ten film.
Muzyka była groteskowa. Chodź może właśnie taka miała być, skoro w podobnych produkcjach (mam tu na myśli film o Sylvii Likens) także taka występowała.
A co do momentu wstrząsającego. Jak dla mnie ładowanie czegoś (nie wiem, co to była za maź) w tyłek Teda było wstrząsające. Stąd też uważam, że Burke jest niezłym aktorem. Mimo wszystko potrafił pokazać naprawdę wiele twarzy.
Pozdrawiam ślicznie.