Zarys fabuły jest podobny do "The Imp". Tam było nawiedzone centrum handlowe, tu mamy
nawiedzony biurowiec. Główny bohater w obu filmach dostaje pracę jako ochroniarz. Różnica
polega na tym, że "The Ghost Snatchers" to film z jajem. Poza tym, Ngai Kai Lam zrobił go po
swojemu, a on nie ma za grosz wyczucia jeśli chodzi o budowanie napięcia czy subtelne
podejście do tematu. Ale właśnie to jest w jego filmach fajne! Do tego często ma dziwne
pomysły (duch mahjongga?!) i robi filmy z rozmachem (to nic, że czasem scenografie i efekty
wypadałoby poprawić). To już czwarty jego film, który oglądałem. Kolejne też obejrzę. Dobre są!