Film wzbudził we mnie dużo pozytywnych i negatywnych emocji i pozwolił z niekłamaną ciekawością obserwować proces dojrzewania utalentowanej Astrid Magnussen. Sceny z Ingrid wywoływały u mnie głównie strach o to, żeby młoda Astrid nie posłuchała czasem wątpliwych rad swojej matki i żeby nie pozwoliła sobą kierować. W tym samym momencie czułem także gniew na matkę naszej głównej bohaterki za to, że próbowała wpajać dziecku pewne wartości, schematy i ideały, które przecież nie do końca sprawdziły się w jej własnym życiu. Bardzo dobry scenariusz i wspaniałe role aktorskie Lohman, Pfeiffer, Zellweger oraz Patricka Fugita.