... że nie jest jej matką"
Ktoś może wytłumaczyć końcówkę?
No właśnie to jest dziwne, bo ojcem można nie wiedzieć, ale nie wiedzieć że jest się matką dziecka? No i była też dyskusja czy Bartek i Kasie nie chcieli by takiego, i wyszło że nie. Hmmm, nie rozumiem :-)
Przecież to żart był. W pierwszej chwili można nie załapać, a potem się orientujesz o co chodzi.
No właśnie nie wiem, bo to zabrzmiało trochę dziwnie. Zresztą cała końcówka jest zastanawiająca, było trzęsienie ziemi a potem sielsko-anielsko. Nie za bardzo wiem "co autor miał na myśli".
Jesuuu...
Wy tak na serio? :)))
Cały film stoi na głowie, a wy się zastanawiacie nad końcówką???
Mounty Pythona nikt nie oglądał?
Co byście zrobili, jakby na końcu wjechała hiszpańska Inkwizycja, której nikt się nie spodziewał?
Chodzi o to, że oni nigdy nie mieli romansu, zawsze ich o to podejrzewali, bo z lekkim flirtem nadawali na tych samych falach i mieli podobne poczucie humoru. Na samym końcu po prostu sobie żartują, Michał robi sobie jaja z ich "romansu" i że niby Kasia jest matką (w odwrotnej sytuacji on byłby niby ojcem). Według mnie przewodnim tematem filmu była nieuzasadniona zazdrość, Bartek i żona Michała mieli bardzo niską samoocenę, Bartek przez długi, a żona Michała czuła się nieatrakcyjna przez burzę hormonów w ciąży, przerzucali na nich swoje kompleksy: "a bo on jest bogaty, ma wszystko poukładane", "a bo ona ci się podoba, za dużo piła, za dużo się śmiała". Jak ktoś ma do czynienia z takimi małżeństwami, a chyba twórca filmu miał haha to wszystko jest zrozumiałe, przerysowane i przesadzone ale zrozumiałe :)
Świetnie wytłumaczone. Można się naciąć "Ewa jeszcze nie wie...", ale po sekundzie jest ten pstryczek w głowie, że po prostu nabijają się z całej tej sytuacji o zdradzie ;)