PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4178}

Biesy

Les possédés
6,1 761
ocen
6,1 10 1 761
Biesy
powrót do forum filmu Biesy

Opętana Rosja 

ocenił(a) film na 6

Film budzi mieszane uczucia.
Z jednej strony widac wyraźnie że to po prostu mocno okrojone streszczenie książki. Sceny wydają się byc rwane, postaci jest tak wiele że w krótkim czasie trudno je poznac, a wątki jak się tylko zaczynają, tak szybko kończą. W dodatku w całym filmie akcja w zasadzie nie idzie do przodu. Skupiono się na rozważaniach na temat kondycji Rosji jako narodu i całośc to długie monologi, niewiele tu jakichkolwiek zwrotów akcji.
Technicznie i klimatycznie to natomiast wręcz widowisko. Świetna muzyka, mrok jaki spowija niektóre sceny i znakomite aktorstwo nieraz gwarantują atmosferę która powoduje ciarki na plecach. Wizualnie to chyba najlepsze dzieło Wajdy, choc na razie nie widziałem nawet połowy więc może za szybko osądzam. Pewne jest jednak że warto zobaczyc ten film już ze względu na fakt iż jest tak bardzo dopracowany i przekazuje tak wiele emocji dzięki znakomitej obsadzie, która wyraźnie jest w formie.

ocenił(a) film na 6
Lucky_luke

Czytając Twoją wypowiedź, miałam wrażenie, że odczytuję własne myśli, które formułowały się stopniowo w trakcie seansu. Jest to właściwie esencja moich przemyśleń na temat „Biesów” Wajdy, ale, jako że mózg nadal mam własny, toteż mogę uzupełnić te myśli własnymi spostrzeżeniami.
Jestem „na świeżo” po lekturze książki Dostojewskiego (i przyznam, że bardzo mi się ona podobała) i to nieco wpływa zapewne na kształt mojego osądu.
Dzieło Wajdy zaskoczyło mnie w sumie dość pozytywnie, ponieważ po samej ocenie bałam się czegoś gorszego... czegoś, czego można spodziewać się po polsko-francuskim filmie na podstawie rosyjskiej książki, czyli... nieporozumienia. Jednak, film, choć faktycznym „Biesom” nie dorastał do pięt, miał w sobie subtelny artyzm, który najlepiej wyrażał się w klarownym (w miarę) przekazaniu myśli zasadniczej książki, bardzo dobrej grze aktorskiej, klimacie, plenerach, pomieszczeniach, montażu, zdjęciach i muzyce. Był to też obraz, choć bardzo spłaszczony, to jednak przemyślany na możliwie jak najdokładniejsze przekazanie pewnej symboliki, jakiegoś obrazu – to widać w uporze z jakim reżyser „wciskał” wszędzie Szatowa, który w książce (choć niewątpliwie ważny) jest przez długi czas do pewnego stopnia jakby przyćmiony i niemal aż do chwili jego zamordowania nie jest wcale ważny – morderstwo było symbolem i w nim postać ta jakby realizuje myśl przewodnią książki, o tym jak potworna była ideologiczna otoczka, osnuwająca fanatycznych nihilistów.
Miałam nawet myśl, by mimo spłycenia treści dzieła Dostojewskiego dać filmowi ocenę 7/10, ale ta myśl mnie opuściła, bo czegoś zabrakło... bardzo zabrakło.
Obraz był niczym teatr telewizji z tym swoim mrokiem, gestykulacją, krótkimi monologami i dialogami, a ja takie obrazy bardzo lubię, ale...
Ale... wielowątkowa powieść, otwierająca się przed czytelnikiem, niczym szkatułka nagle jakby zamieniła się w prostackie pudełko zapałek. Bardzo wiele wątków i postaci było zupełnie usuniętych lub mocno zmienionych; matka Stawrogina, która wspólnie z ojcem Wierchowieńskiego rozpoczęła powieść - znikła, ojciec Piotra stał się postacią epizodyczną i niejasną. Znikł bal i państwo Lembke, sprawa zaręczyn siostry Szatowa z ojcem Piotra i mnóstwo innych ważnych wydarzeń. Dla książek Dostojewskiego bardzo charakterystyczne jest stopniowe budowanie świata przedstawionego, napięcia, stopniowe zmierzanie ku gigantycznej i złożonej tragedii, a w dziele Wajdy tego nie było... wszystko płynnie przeszło i znikło. Wątki się pojawiały i urywały, niedopracowane i niewyjaśnione nie pozwalały się do nich przyzwyczaić widzowi. Nie czuło się tego stopniowo budowanego wokół Stawrogina muru zła, arystokratycznej wyniosłości – ot, pojawił się i szybko zaznaczono, że jest kimś w rodzaju mesjasza rewolucji nihilistycznej, co nachalnie było podkreślane przez wieczne wyznania jego znajomych, czynione gwałtownie i nagle, a nie trochę rzucane mimochodem, od czasu do czasu z coraz większym natężeniem jak w książce. Nie mówię już o tym, że Stawrogin zniknął, rozpłynął się u Wajdy w pewnym momencie i na plan pierwszy wysunięto Piotra i sprawę zabójstwa Szatowa, a wielki mesjasz... zniknął. Nie poznaliśmy jego strasznej spowiedzi u ojca Tichona, jego samobójstwa... Nic. Cisza.
Za dużo ideologii, za dużo i bezpośrednio o organizacji, za mało o rosnącej grozie w miasteczku, o bezczelności nihilistów, która rosła.
Ponadto przyznam się, że język francuski przeszkadzał mi i jakoś wypaczał ten rosyjski świat, twarze aktorów były nieraz zbyt mało rosyjskie... jakieś... francuskie rysy się wkradły i psociły!
Nie podszedł mi też Piotr – zbyt gniewny, zabrakło tej głupkowatej, granej przez niego komediowej i bezczelnej błazenady, tej jego ruchliwości, doprowadzającej czytelnika do szału. Stawrogin, choć atmosferę roztaczał odpowiednią, to był dla mnie jakby połączeniem Michała Żebrowskiego w roli pana Tadeusza z hrabią Draculą, a do tego rysy miał zbyt... francuskie. Dobrze podkreślono jego arystokratyczność, bladą twarz, zbyt czarne włosy, zbyt czerwone usta... ale sam w sobie nieco mnie bawił przez to wyżej przytoczone przeze mnie skojarzenie.
To urwanie opisu postaci, urwanie wątków mnie zasmuciło, bo już, już było dobrze i miało potencjał...a tu koniec. I co? Zapytałam. To tyle? Nic? A co z tym, i tym, i tamtym? Halooo? Reżyser!
Zatem „Biesy” Wajdy były intrygujące, ale to było bardzo ogólnikowe streszczenie zasadniczej myśli książki i jednak zabrakło mu rosyjskości, dopracowania, wątków i postaci... zabrakło mi tu tej dostojewskiej psychologii postaci, skandali nagłych i niespodziewanych i smutku we wszystkich tych tragediach.
Dałabym 6,5, ale, że się nie da, a na 7 nie bardzo zasłużyło to filmisko (a szkoda, bo niewiele było trzeba!), to daję uczciwe 6. Ale mimo to polecam, bo ogląda się nawet bardzo dobrze.

Darkness95

Mam mieszane uczucia co do Dostojewskiego. Ksiazki slawiace "Wielkiego Slowianina", budowa wielka , monuementalna az momentami groteskowa. To byl wielki pisarz ale nie on jeden stanowi o Rosji tych czasow!! To byl egzystencjalista ale na sposob rosyjski tam to chyba nawet Pascala trzeba przezywac jak "zatwardzenie" Wybacz ten wulgaryzm . Wajda zrobil mroczny , dobry film. Wyeliminowal to co najgorsze u Dostojewskiego a wprowadzil po swojemu polityke i konflikt czlowieka przeciw samemu sobie. Zdecydowanie proponuje ogladac po francusku !!pozdrawiam

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones