Moim skromnym zdaniem nie reklamowałbym filmu jako wciągający bo.. nie wciąga.Podniecać się mogą krytycy oceniający sztukę w filmach i aktorów,scena teatralna w filmie tylko dodatkowo zmobilizowała do napalania się na aktorów którzy przy swoim talencie wcale nie potrzebowali wspinać się na wyżyny ponad swoje wcześniejsze role.Oczywiście film nie jest zły ale odnoszę wrażenie że robiony bardziej z myślą o jury niż dla zwykłego zjadacza Dobrego kina.Ogólnie popis kunsztu w branży dla branży.Podobnie jak Boyhood.

Masz rację film świetny, ale wątpię żeby wygrał Oskara bo ma świetną konkurencję.

Wiem, może być "wielkim przegranym" tegorocznych Oscarów, ale myślę, że czasami jednak nie chodzi o Oscary, bo dobry film sam się wybroni. Żal mi tylko Emmy Stone, która świetnie zagrała, ale i tak nie dostanie Oscara.

Norton też ma pecha, bo jego rola była równie świetna jak rola Keatona.

Mnie wciągnął od początkowych napisów i pozostałam w tym błogosławionym stanie aż do samej końcówki. Ubawiłam się mimiką bohaterów, doskonałymi i dowcipnymi dialogami, świetne okazały się ilustracje wewnętrznych stanów Keatona. Jestem pod wielkim wrażeniem muzyki, rytmu, naturalności z jaką zagrali bohaterowie. Polubiłam niemalże każdego z nich i dziś, po wczorajszym seansie, brakuje mi świata Birdmana.... Łzy też były. Polecam gorąco :)