Film jest tak przegięty, ze oglądam go jak komedię. Wszyscy grają na najwyższych na świecie koturnach (jakby ktoś przenióśł Italo-disco na ekran, taka artystyczna pornografia)a scenografia - paaalce lizać. Pamiętam takie wytwory z kina lat czterdziestych pięćdziesiątych. Pycha! Tylko Adamczyk bawi siebie i nas jak dziecko - leciutko odegrał pajaca na granicy farsy, lubię go za to! W sumie można się pośmiać. i powspominać "dekturowe" dekoracje.