Wprawdzie film jeszcze nie miał premiery, ale można wyrobić już sobie opinie
sprawdzając kto w nim wystąpi. Szyc, Adamczyk i Mecwaldowski. Tylko Kot gdzieś im się
zagubił. Te nazwiska mówią same za siebie. Superprodukcja historyczna będzie miała
taką samą obsadę jak perełki rodzimej kinematografii pokroju Kac Wawy czy Wojny
polsko-ruskiej.
Jak to jest, że w filmie tego kalibru zobaczymy Ciasnego Wieśka? Nie ma innych
aktorów? A może oni mają monopol na kino polskie? Czemu nie dać szansy młodemu
pokoleniu tylko do znudzenia przepychać stałą ekipę przez wszystkie filmy? Ktoś mi to
potrafi wyjaśnić czemu obsada z komedii romantycznych jest żywcem przenoszona do
produkcji, które pretendują do miana dramatu historycznego? Przecież to nie może się
udać. Nie sprawdzają się w komediach to jak mogą dobrze wypaść w czymś
poważniejszym? A u nas co? Takie roszady są na porządku dziennym, to tak jakby
Facetów w Czerni obsadzono Rowanem Atkinsonem i Eddie'm Murphy'm.
Niestety tracą na tym zdolniejsze jednostki. Kot i Adamczyk są dobrymi aktorami, ale co z
tego skoro zostali zaszufladkowani jako nieodłączny element miałkich filmideł? W ten
sposób zostali zniżeni do poziomu symbolów upadku polskiej kinematografii takich jak
Natasza Ubrańska czy Tomasz Karolak. Gra aktorska na poziomie szkolnych teatrzyków,
ale jednak mają zapewnione stałe zatrudnienie. To aż bolesne co się stało z rodzimymi
filmami. Nagle cała produkcja przerzuciła się na twory zwane komediami romantycznymi.
Nazwa jest mylna, bo nie jest ani śmieszne, ani romantyczne. Te określenie stało się
czymś w rodzaju przedrostka "indie" w muzyce. Jak nie wiesz jaki film stworzyłeś to jest
to komedia romantyczna.
Oczywiście nie mogło zabraknąć barona polskiego filmu historycznego Daniela
Olbrychskiego. Jest on protoplastą rodu filmowych pewniaków. Jak się szykowała
większa produkcja to niemal pewnym było to, że on w niej zagra. Najlepszą komitywę
miał z Wajdą, wkręcał go do praktycznie każdego swojego filmu. Nieważne czy tam
pasował czy nie, on zagrać musiał. Skoro już o tym mowa to chyba każdy pamięta
zdziwienie kiedy podano obsadę 1920 Bitwy Warszawskiej. Przecież on nie jest podobny
do Piłsudskiego z żadnej strony. Kiedy myśleliśmy, że gorzej być nie może to okazało się,
że grą aktorską Olbrychski przeszedł samego siebie. Niby jakiś tam talent miał, ale przy
kręceniu najnowszego dzieła Hoffmana chyba zapomniał wszystko co go w szkole
aktorskiej nauczyli, to była istna tragedia.
A jak Bitwa pod Wiedniem? Do niedopasowania z 1920 niby daleko, ale coś jest
wyraźnie nie tak. Aktorzy zdają się dopasowani losowo. Prawie nikt nie pasuje do swojej
roli. Adamczyk jako cesarz? Wygląda jakby wybierał się na bal maskowy. Szyc
hetmanem? Dobre sobie... Jeśli wypadnie tak jak w Bitwie Warszawskiej to jedyną
rzeczą bardziej sztuczną od jego wąsa będzie jego gra aktorska. Co ciekawe Austriaków
grają Polacy, Turków Włosi, a Włochów Amerykanie. Ktoś potrafi mi to wytłumaczyć?
Brakuje tylko Karolaka w roli Kary Mustafy, by dopełnić czarę goryczy.
Boję się, że słaba obsada i tragiczne dopasowanie nie będą jedyną cechą wspólną
obydwu Bitew. Chociaż już na starcie powyższy film ma jeszcze jeden szkopuł, a
mianowicie galimatias historyczny. Już nie mówię o anachronicznych zbrojach husarii,
ale błędy są poważniejsze. Postać grana przez Szyca w czasie Odsieczy Wiedeńskiej
miała zaledwie 17 lat i jeszcze daleko jej było do rangi hetmana. No i tytuł angielski... 11
Września 1683, nie wiem czemu, ale od dłuższego czasu pseudohistorycy chcą jakoś
połączyć te wydarzenie z zamachami na WTC. Co z tego, że bitwa odbyła się 12
września? Dzień w tę czy w tę, byleby pasowało do teorii.
Ciekawe co z tego wypadnie? Drugie 1920? A może jednak się uda? Wiele przemawia
za pierwszą opcją. Obsada, galimatias i naciągane teorie, ale co jeśli włoscy twórcy
podejdą do sprawy lepiej niż rodzimi i wyjdzie coś znośnego? Oby, bo takiego zawodu
jak na Bitwie Warszawskiej nie wytrzymam. Swoją drogą pozwolę sobie na krótką
dygresję odnoście arcydzieła Hoffmana. Jak to jest, że jego tytuł to 1920 Bitwa
Warszawska, a bitwy praktycznie nie ma? To tak jakby Gwiezdne Wojny odbywały się w
czasach galaktycznego pokoju, a Highlander pochodził nie ze szkockiej wysoczyzny tylko
z odległej planety Zeist. E... no dobra... W każdym bądź razie miejmy nadzieję, że może
tym razem się uda.Dzisiaj :: 01:47:51 kwarc12 :: 5233069
Wprawdzie film jeszcze nie miał premiery, ale można wyrobić już sobie opinie
sprawdzając kto nim wystąpi. Szyc, Adamczyk i Mecwaldowski. Tylko Kot gdzieś im się
zagubił. Te nazwiska mówią same za siebie. Superprodukcja historyczna będzie miała
taką samą obsadę jak perełki rodzimej kinematografii takie jak Kac Wawa czy Wojna
polsko-ruska.
Jak to jest, że w filmie tego kalibru zobaczymy Ciasnego Wieśka? Nie ma innych
aktorów? A może oni mają monopol na kino polskie? Czemu nie dać szansy młodemu
pokoleniu tylko do znudzenia przepychać stałą ekipę przez wszystkie filmy? Ktoś mi to
potrafi wyjaśnić czemu obsada z komedii romantycznych jest żywcem przenoszona do
produkcji, które pretendują do miana dramatu historycznego? Przecież to nie może się
udać. Nie sprawdzają się w komediach to jak mogą dobrze wypaść w czymś
poważniejszym? A u nas co? Takie roszady są na porządku dziennym, to tak jakby
Zieloną Milę obsadzono Rowanem Atkinsonem i Eddie'm Murphy'm.
Niestety tracą na tym zdolniejsze jednostki. Kot i Adamczyk są dobrymi aktorami, ale co z
tego skoro zostali zaszufladkowani jako nieodłączny element miałkich filmideł? W ten
sposób zostali zniżeni do poziomu symbolu upadku polskiej kinematografii takich jak
Natasza Ubrańska czy Tomasz Karolak. Gra aktorska na poziomie szkolnych teatrzyków,
ale jednak mają zapewnione stałe zatrudnienie. To aż bolesne co się stało z rodzimymi
filmami. Nagle cała produkcja przerzuciła się na twory zwane komediami romantycznymi.
Nazwa jest mylna, bo nie jest ani śmieszne, ani romantyczne. Te określenie stało się
czymś w rodzaju przedrostka "indie" w muzyce. Jak nie wiesz jaki film stworzyłeś to jest
to komedia romantyczna.
Oczywiście nie mogło zabraknąć barona polskiego filmu historycznego Daniela
Olbrychskiego. Jest on protoplastą rodu filmowych pewniaków. Jak się szykowała
większa produkcja to niemal pewnym było to, że on w nim zagra. Najlepszą komitywę
miał z Wajdą, wkręcał go do praktycznie każdego swojego filmu. Nieważne czy tam
pasował czy nie, on zagrać musiał. Skoro już o tym mowa to chyba każdy pamięta
zdziwienie kiedy podano obsadę 1920 Bitwy Warszawskiej. Przecież on nie jest podobny
do Piłsudskiego z żadnej strony. Kiedy myśleliśmy, że gorzej być nie może to okazało się,
że grą aktorską Olbrychski przeszedł samego siebie. Niby jakiś tam talent miał, ale przy
kręceniu najnowszego dzieła Hoffmana chyba zapomniał wszystko co go w szkole
aktorskiej nauczyli, to była istna tragedia.
A jak Bitwa pod Wiedniem? Do niedopasowania z 1920 niby daleko, ale coś jest
wyraźnie nie tak. Aktorzy zdają się dopasowani losowo. Prawie nikt nie pasuje do swojej
roli. Adamczyk jako cesarz? Wygląda jakby wybierał się na bal maskowy. Szyc
hetmanem? Dobre sobie... Jeśli wypadnie tak jak w Bitwie Warszawskiej to jedyną
rzeczą bardziej sztuczną od jego wąsa będzie jego gra aktorska. Co ciekawe Austriaków
grają Polacy, Turków Włosi, a Włochów Amerykanie. Ktoś potrafi mi to wytłumaczyć?
Brakuje tylko Karolaka w roli Kary Mustafy, by dopełnić czarę goryczy.
Boję się, że słaba obsada i tragiczne dopasowanie nie będą jedyną cechą wspólną
obydwu Bitew. Chociaż już na starcie powyższy film ma jeszcze jeden szkopuł, a
mianowicie galimatias historyczny. Już nie mówię o anachronicznych zbrojach husarii,
ale błędy są poważniejsze. Postać grana przez Szyca w czasie Odsieczy Wiedeńskiej
miała zaledwie 17 lat i jeszcze daleko jej było do rangi hetmana. No i tytuł angielski... 11
Września 1683, nie wiem czemu, ale od dłuższego czasu pseudohistorycy chcą jakoś
połączyć te wydarzenie z zamachami na WTC. Co z tego, że bitwa odbyła się 12
września? Dzień w tę czy w tę, byleby pasowało do teorii.
Ciekawe co z tego wypadnie? Drugie 1920? A może jednak się uda? Wiele przemawia
za pierwszą opcją. Obsada, galimatias i naciągane teorie, ale co jeśli włoscy twórcy
podejdą do sprawy lepiej niż rodzimi i wyjdzie coś znośnego? Oby, bo takiego zawodu
jak na Bitwie Warszawskiej nie wytrzymam. Swoją drogą pozwolę sobie na krótką
dygresję odnoście arcydzieła Hoffmana. Jak to jest, że jego tytuł to 1920 Bitwa
Warszawska, a bitwy praktycznie nie ma? To tak jakby Highlander pochodził nie ze
szkockiej wysoczyzny tylko z odległej planety Zeist. E... no dobra... W każdym bądź razie
miejmy nadzieję, że może tym razem się uda.
Tomasz Kot to ewidentnie się ostatnio zagubił, albo wziął gigantyczny kredyt, którego nie może spłacić, bo nie uwierzę, że dobrowolnie bierze udział w takich chłamowatych produkcjach, pseudo komedyjkach dla prostaków...
co do Karolaka to chyba sprawa wygląda podobnie, bo on nie jest złym aktorem, przejdź się kiedyś do jego teatru Imka, to zobaczysz, że ma większe ambicje niż to co prezentuje na ekranie, ale zgodzę się w 100% że nie ma na swoim koncie żadnej roli filmowej czy serialowej godnej zapamiętania, może to wina warunków fizycznych, że obsadzają go w takich rolach, wierząc że wypada w nich przekonująco
z pozostałym zgadzam się w 100% zwłaszcza z fragmentem o Olbrychskim... Szyc, ach, Szyc, chyba nigdy się do niego nie przekonam, nie lubię go i chyba nie polubię, ale próbowałam! widziałam wiele jego ról, także teatralnych i moim zdaniem jest słabym aktorem... co ciekawe pierwszy raz zobaczyłam go w Vincim równocześnie z innym aktorem, mianowicie Robertem Więckiewiczem. I co? Więckiewicz się rozwija cały czas, prezentuje zupełnie inne aktorstwo, klasę, styl, w moim odczuciu jest jednym z najlepszych i mu bardzo kibicuję. Szyc zawsze dla mnie będzie typem menela, "polaczka-cwaniaczka" - z tą swoją manierą w głosie, kiepskimi minami, postawą. Może się przebierać w mundur, doczepiać wąsy, a i tak zawsze będzie tym samym Borysem ;/
Adamczyk ostatnio odchylił się bardzo w stronę ról komediowych, nie wiem czy takie jest właśnie zamierzenie twórców, aby cesarz był pośmiewiskiem wszystkich, ale w tej peruce i przerażeniem w oczach z pewnością jest. Nie skreślałabym jednak Adamczyka, bo jest bardzo dobrym aktorem. Co prawda za bardzo romansuje z TVNem i komedyjkami, co przyniesie mu więcej szkody niż pożytku, ale nadal nie można mu zarzucić, że się stacza, bo jednak to nie było żadne ani Ciacho, ani KacWawa, prawda?