Ten film jest całkiem spoko i nawet miejscami ciekawy. Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet fajnie się oglądało. Do czasu, aż pojawiły się tzw. efekty specjalne. To bolało...
Jeśli chodzi o aktorów, to moim zdaniem byli ok. Właściwie pamiętam tylko F. Murray Abraham jako Księdza Marka, Enrico Lo Verso (Kara Mustafa), Yorgo Voyagis (Abul) i, o dziwo, Adamczyk mi nie przeszkadzał i nie 'papieżował' (nawet na początku go nie poznałam).
Natomiast kompletnie nie zauważyłam Szyca. On w ogóle w tym grał?
Mimo wszystko ten film na pewno nie zasługuje na aż tak niską ocenę. Widziałam gorsze. Chociaż szkoda, że im nie wyszło.
Ps. Żal mi Kara Mustafy...