Oglądając "Biznes" ma się wrażenie, że film jest zlepką innych brytyjskich filmów gangsterskich (Sexy Beast, Przekrętu, Porachunków) oraz amerykańskich: Blow i Człowiek z Blizną. Niestety reżyserowi nie udało się nadać opowieści ciekawego autorskiego klimatu. Postaci są niedopracowane i jałowe, sama historia bardzo podobna do "Blow" i zbyt standardowa. Widać, że Nick Love lubi te filmy i takie klimaty lecz Biznes jest nieudaną kopią ww filmów.
Chociaż nie można powiedzieć, że film jest całkowicie stracony. Plusem jest dobór piosenek z tamtego okresu, większość to same przeboje. Sopdobały mi się też kadry, dużo ładnych zachodów słońca. Film mógł być lepszy lecz scenariusz został moim zdaniem nie doprcowany. A szkoda.
Film dobry na sobotni wieczór z piwem w ręce dla nie wymagającego widza. 5/10
zgoda. ale poruchanki nie mają z biznesem wiele wspólnego.
ja daję mu 10/10 za całość, oglądałem go przed scarfacem,blow .
Też czuje inspirację innymi filmami gangsterskimi ale nie można powiedzieć
że "Biznes" jest tylko kalką innych filmów. Początek cienki, ledwie parę scen i pokazanych na szybko i już nasz bohater ląduje w Hiszpanii. Później jest już lepiej akcja się rozwija bardziej konkretnie. Jest parę motywów, które cieszą oko(testowanie kamizelek kuloodpornych, kolacja u burmistrza-geja, szmuglowanie prochów na pontonach). "Biznes" ma natomiast 1 rzecz, dla której ten film powinien być oglądnięty - KLIMAT. Połączenie słonecznych plenerów, muzyki z lat 80 i kina gangsterskiego to piękna sprawa i mimo bardzo średniego aktorstwa głównego bohatera wciąga. Kto tego nie czuje podczas scen w których lecą takie hiciory jak "Welcome to the Pleasuredome", "Planet Earth", " I Ran", " Don't You Forget About Me", " It's My Life" ten się nie zna!:p
Dla fanów "Vice City" pozycja obowiązkowa!