Myślę, że najbardziej, aby podsumować ten film, pasuje końcowy tekst z krótkometrażowego filmu "Twardowski 2" - (h....a z grzybnią). Black Adam to następny film ze scenariuszem pisanym na kolanie, z tym że teraz co chwilę ktoś dopisywał jakieś zdanie, a na koniec sprzątaczka z portierem dopisali zakończenie. Cała ta zabawa jest w stylu "kabaret skeczów męczących." Po godzinie du.pa zaczyna się wiercić, bo nawet najbardziej wygodne krzesło staje się powoli twarde... i tak z wielką niewybaczalną chęcią chciałoby się krzyknąć: "skończ pan, wstydu oszczędź!". Jeżeli w okolicy kina macie jakąś przytulną knajpkę, to chyba lepiej tam byłoby ten czas spędzić, zwłaszcza że dialogi na pewno będą lepsze.