Byłem dzisiaj w kinie na "Blair Witch". Powiem tak - warto jechać, bo się nie rozczarujemy, ale też niema co się napalać. W sumie film to autoremake jedynki. Niby są nawiązania do oryginału i jest to niby sequel, ale cały szkielet to kopiuj-wklej filmu z 1999. Jedynie tutaj wszystkiego mamy więcej - co czasem jest na plus, a czasem na minus. Właśnie siłą oryginału była niesamowita realistyczność i znikoma ilość efektów. Ale przez to można było poczuć niedosyt. A tutaj z kolei mamy przesyt. Twórcą widać ciężko znaleźć złoty środek ;). Niektóre nowe wątki były spoko, ale sporo z nich nie zamknięto np.co się działo z nogą Ashley. Druga połowa filmu była znacznie ciekawsza, ale można było bardziej subtelnie rozwijać akcję, bo pędzi ona na łeb na szyję.. Jest parę scen, gdzie można się wystraszyć i film trzyma w napięciu. Pod tym względem niemożna mu nic zarzucić. Ogółem - spoko jest, ale ktoś dawniej zrobił to lepiej, chociaż nie wycisnął z pomysłu wszystkiego. A tutaj aż za dużo.
Ocena - 6/10