Zdawało mi się, że oglądam sztukę teatralną. Dużo gadania, mało wydarzeń. Bohaterowie, szaradując się między sobą wydawali mi się bardzo zdeprawowani.
Nie rozumiem dlaczego Alice nie podała Danowi swojego prawdziwego imienia. Po co to było? Może ktoś wie?
Jak dla mnie niewypałem był Dan. Ten cafet był straszny. Lubię Juda , ale ta rola była okropna.
Jak dla mnie Dan to facet, który nie ma w sobie nim męskiego, chce tylko tego co latwo mu zdobyć, nie stara się, to taka troche 'ciapa'. Kiedy sie orientował ze nie wychodzi mu z Alice szedl do Anny, gdy z Anną było źle wracał do Alice. Totalny frajer.
Frajerzy istnieją na świecie, jest ich nawet całkiem sporo, co nie oznacza że nie należałoby robić o nich filmów... :P
Dla mnie właśnie dialogi były wyśmienite, nie można zapomnieć, że film dotyka bardzo bliskich, intymnych kontaktów ludzkich i właśnie w dialogiach tj. relacjach ukryty jest sens filmu, więc dla mnie na plus. Co do Dan'a, zauważcie, że wcześniej pisał tylko nekrologi (gdy poznał Alice) później zmienił się gdy był u progu kariery pisarskiej, poczuł się pewniej, chciał zmian- wybrał więc Anne. Później wraz z przebiegiem wydarzeń dowiadujemy się przecież, że książka okazała się średnia, zaczął się gubić. Inną sceną, która pokazuje zmiany w bohaterach jest rzucanie palenia przez Dana i Alice. Najpier on nie pali, na końcu, gdy Alice "już nie kocha" Dana dowiadujemy się, że nie pali. Może tytuł jest bardziej adekwatny niż może się na początku wydawać. Nie chodzi tylko o bliskość, ale również o szczegóły, przecież to w nich tkwi diabeł.
Zgadzam się całkowicie. Natomiast dla wielu filmwebowiczów Bliżej pozostanie tylko "telenowelą", co widzimy w innych wątkach dyskusji. No ale to nie jest film dla nich, lepiej żeby poświęcili ten czas na obejrzenie filmu akcji ew. jakiejś komedii... Ten film należy oglądać z uwagą, wręcz "obserwować", bo umyka przesłanie. Samo patrzenie w ekran nie wystarczy...