Generalnie nie mogę napisać, że zawiodłam się filmem, bo też nie miałam wobec niego żadnych oczekiwań. Podam jednak parę powodów, w wyniku których film " Bliżej" plasuje się bardzo daleko od opowiedzenia wartościowej historii wartej polecenia. Chociaż z drugiej strony jeśli ktoś lubi kino, zakładające że ma coś do powiedzenia w kwestii relacji międzyludzkich, to proszę bardzo. Obawiam się jednak, że się srodze rozczaruje i pozostanie z niesmakiem jeszcze przez długi czas.
O tym, że film opowiada historię 2 par które wymieniają się co jakiś czas składem ( choć to może zbyt brutalnie powiedziane)możecie przeczytać w recenzji, i to z punktu widzenia jakiejś fabuły filmowej, mogłoby być interesujące. Natomiast brutalność emocjonalna , jakaą obdarzają się bohaterowie zapewniający się przy okazji wzajemnie o swej miłości, sprawia, że film z życiowego punktu widzenia należeć powinien do gatunku sci-fi. Ich związki to nieustanne pojedynki słowne, w których seks czy jakakolwiek intymność zastępowana jest nieustannie słowem "fuck" a komplementy, jakie mogą usłyszeć kobiety od swoich partnerów to zwykle "dziwka, suka" i inne milusie epitety, których użycia na forum administratorzy raczej by nie przepuścili. Kompletne i niewiarygodne ,z punktu widzenia każdego kto kiedykolwiek był w związku, dno.
Gra aktorska, dla zainteresowanych obsadą - przeciętna. Dobrz ewyapada Natalie Portman, reszta powiela samych siebie z innych filmów. Nie robią kompletnie nic, aby widz zrozumiał motywy postępowania ich postaci. Są bezbarwni na tyle, na ile tylko można w tym zawodzie być bezbarwnym... bardzo daleko od oczekiwań związanych z nazwiskami.
Podsumowując, jeśli jest jakiś powód, dla którego warto obejrzeć ten film, to niestety musicie go sobie sami znaleźć. Ja nie potrafię.