Główny bohater policjant Brant,wiecznie pijący alkohol i nałogowo palący papierosy nagle udaje się w pieszy pościg za uciekającym mordercą.Przebiega jak gdyby nigdy nic sprintem parę kilometrów,skacze po dachach,a koniec w scenie przy wagonach absolutny brak zmęczenia,zero zadyszki,trzęsących się rąk.
Głupota goni głupotę w tym filmie.Polecam przyjrzeć się uważnie nagraniom z monitoringu gdzie Brant bije Weissa,tak beznadziejne udawanych ciosów nie było nawet w filmach kung-fu z lat 90. :D