och, daddy, daddy.. daddy, daddy, daddy.. daddy, daddy, daddy, daddy.. daddy, daddy.. daddy.. how many daddy's is that? a lot! wanna see my gun collection? 
 
czyli mm, dwanaście kroków do, z czego dwa do miłości i dziesięć do męczeństwa. 
 
kino dosłowne jak rak jelita grubego, ewentualnie martwe niemowlę. 
 
fajnie, że twórcy wierzą w dekoracje (wymiar dekoracyjny jest wysokiej klasy). 
 
gorzej, że nie wierzą w inteligencję widza (widza należy traktować jak debila, wszystko podsuwać mu na tacy, odbite z matrycy pod obecną modłę polowania na czarnoksiężcę - chcecie bajki, oto bajka, duży zły wilk w osobie producenta i mała skromna dziewczynka błąkająca się samotnie po ciemnym lesie zwanego szołbiznesu - tak na wszelki wypadek, żeby nie zapomniał że film powstaje obecnie). 
 
mm jako ofiara wizerunku własnego oraz wszystkiego w ogóle. 
 
rodzaje czcionki: 
a. kij 
b. drąg 
c. tonfa 
d. metalowy rylec 
 
banał na banale banałem pogania różne poprawne prawdy wypowiadane z wdziękiem drugorzędnego filmu telewizyjnego z hallmark tv lub ewentualnie felietonu z gali. 
 
a wychodząc przez sklep z herezjami: nigdy nie przepadałem za mm, i jako aktorką, i jako obiektem seksualnym którym była i którym - zaznaczam - ewidentnie być chciała, ten film uświadamia dlaczego: mm była zwyczajnie nn, nudna i nijaka. i to oddać się twócom udało: film jest nudny i nijaki zupełnie tak jak ona.