Czego tutaj nie ma? Wampiryczna narzeczona, naukowiec-wilkołak, pożerające ludzi rośliny, serum z korzeni mające zapobiegać wampirycznej i lykantropicznej transformacji itd. Typowy horror Andy Miligana czyli w skrócie zerowy budżet, niechlujny montaż, amatorskie gore, koszmarne make-up, nowoczesne wnętrza udające te z XIX wieku, histeryczne aktorstwo. Widziałem kilka filmów Milligana, ten jest jednym z lepszych. I trwa bardzo krótko - zaledwie 57 minut.