Gdy dowiedziałam się, że ma powstać film pt. "BloodRayne" ucieszyłam się, gdyż od dawna jestem zagorzałą fanką serii gier.
Myślałam, że zrobią coś na podstawie gry, a tu... Tylko niektóre pomysły zgapione, w ogóle akcja toczy się w innych czasach (w grze toczy się podczas II wojny światowej, a w filmie - chyba na początku czasów nowożytnych)! Nie podobało mi się, totalna kicha.
Po panu Uwe Boll'u oczekiwałam czegoś lepszego (choć "Van Helsing" też było do kitu), ale się zawiodłam.
Ta pani, która gra Rayne w ogóle się do tej roli nie nadaje. Ani trochę nie przypomina dhampirzycy z gry, czego na początku się spodziewałam.
Najlepiej nakręcona była scena początkowa, gdy Rayne piła krew baranka, a później scena erotyczna.
Tylko z sympatii do Rayne dałam 5/10.