dla mnie slabizna. przez caly czas mialam wrazenie ze moj dziadek pozyczyl rayne swoje kalesony. gra miala swoj klimat, ale coz, nie da sie dobrze odwzorowac swiata kompletnie nierealnego i takiej tez postaci. filmy na podstawie gier sa moim zdaniem skazane na porazke....wezmy takiego doom'a, toz to wolalo o pomste do nieba :D nie ogladalam jeszcze silent hill, ale watpie zeby zwalilo mnie z nog. podsumowujac, bloodrayne TYLKO w oryginale. a jak nie grales, to moesz obejrzec. i tak nie bedziesz mial porownania (chociaz nie polecam mimo ben kingsley'a).
Nie wiem dlaczego czepiasz się ekranizacji Dooma. Była całkiem przyzwoita i póki nie ukazał się Silent Hill była on dla mnie numerem jeden jeśli chodzi o ekranizację gier. Obecnie moja czołówka w tej kategorii wygląda następująco:
1. Silent Hill
2. Doom
3. Resident Evil (tylko pierwsza część)
...
daleko, daleko, gdzieś w odległej galaktyce - wszystkie inne ekranizacje gier ;-]