Duża przesada. Z tą życiową rolą, znaczy się. Gosling z lepszej strony pokazał się już choćby w Fanatyku lub Szkolnym Chwycie, choć oczywiście wykreowanej przez niego postaci Deana nic nie brakuje. A stawiam, że życiową rolę ma jeszcze przed sobą.
moim zdaniem najlepiej zagrał w 'Miłości Larsa', wręcz kapitalnie, chociaz przyznać trzeba, że rola w 'Blue Valentine' szczera do bólu
Życiowa? Nie, choć do niczego przyczepić się nie można. Za Michelle Williams pozamiatała!
Mnie najbardziej Gosling podobał się w "Odmiennych stanach moralności", "Fanatyku" i "Zostań". Zresztą słabych jego ról nie odnotowałem.
Komentując wszystkie wyżej wymienione głosy:
- "Fanatyk" - owszem, równie dobra rola, szaleństwo w oczach, konflikt w sercu,
- "Szkolny chwyt" , "Miłość Larsa" - nie widziałam, nie oceniam,
- "Odmienne stany moralności" - nie ukrywam, że jest to jeden z moich ulubiony filmów. Jednak rola Goslinga pozostawia wiele do życzenia. Cały film wygląda jak zbity piesek, który wie, za co cierpli. Taka była jego rola i tak ją zagrał - poprawnie. Gdyby tylko scenariusz przewidywał więcej ekspresji, co do jego postaci, to Gosling na pewno dałby radę.
To jest ciekawe, jak można mieć diametralnie różne zdanie na temat tej samej roli :) "Jak zbity piesek" to wyglądał przez większość "Blue Valentine":) a w "Odmiennych stanach moralności" odbierałem jego role zupełnie inaczej, mi nie wyglądał na męczennika, ale na jednostkę bardzo spokojną, z wyrazem twarzy "ale o co wam chodzi? Przecież nic złego nie zrobiłem", miał wyglądać i wyglądał jak jednostka wyobcowana społecznie, która jak dziecko jest wiecznie zdziwiona światem, lub ma wszystko gdzieś. Chociaż przyznam, że na początku mnie wk*rwiał tym swoim wyrazem twarzy (dodatkowo to był pierwszy film, który z nim widziałem, więc nie wiedziałem czy to zdolny aktor), ale w miarę trwania filmu w pełni trafiła do mnie taka forma ekspresji.
"Blue Valentine" i mina ala Nicolas Cage? W żadnym wypadku. Jego postać była i groźna, i bardzo uczuciowa zarazem. W jednej chwili był bydlakiem, który jest w stanie uderzyć swoją żonę, ukrywa się za ciemnymi okularami a i tak odnosimy wrażenie, że z oczu lecą mu gromy, w drugiej śpiewa z nią piosenki na ulicy. Wiem, że te sceny były kręcone pewnie nawet w innych tygodniach, ale taka metamorfoza jest wyczynem.
Tym bardziej, że młodszy Dean budził dużo sympatii, a starszy czasami wręcz odrazę. Ale czy życiowa rola? Trudno powiedzieć, trudno wartościować. Ja chyba wolę jego role w "Fanatyku", "Szkolnym chwycie" i " "Miłośći Larsa". Koniecznie obejrzyj te dwa ostatnie filmy, jeśli nie oglądałaś.