7,3 88 tys. ocen
7,3 10 1 88095
7,6 41 krytyków
Blue Valentine
powrót do forum filmu Blue Valentine

Widząc same pochlebne komentarze na temat Deana, postanowiłam napisać jak ja odebrałam tą postać. Niestety jestem daleka od idealizowania go. Dla mnie był to niedojrzały i niedowartościowany człowiek, który nie potrafił dorosnąć i wziąć
odpowiedzialności za rodzinę.

Bardzo szlachetnie postąpił opiekując się nie swoim dzieckiem, które pokochał jak własne, natomiast jeżeli chodzi o jego wychowanie, to niezbyt się wykazał. Dean nie był rodzicem swojej córki, a tylko jej kumplem i towarzyszem zabaw. A rodzic czasami ma obowiązek pokazać co dobre a co złe, czasami ukarać lub przyprowadzić do porządku. Ta niewdzięczna robota spadła więc na Cindy. Dean był od zabawy, a ona musiała to zrównoważyć i zająć się wychowaniem. Na tym polu nie miała więc dużego oparcia ani poparcia w Deanie.

Dean nie szukał stabilniejszej pracy, dlatego większa odpowiedzialność finansowa spoczywała na Cindy, co pewnie ją przytłaczało i sprawiło, że stała się nerwowa, zabiegana i cały czas myślała o pracy, a mniej czasu poświęcała rodzinie.

Dean był przewrażliwiony na swoim punkcie. Każda wymiana zdań kończyła się kłótnią. Dean nieustannie odwracał kota ogonem np. w scenie w samochodzie, kiedy Cindy opowiedziała mu o spotkaniu z Bobbym. Była wobec niego szczera, a on zaczął ją
obwiniać nie wiadomo o co, w efekcie czego Cindy zaczęła go przepraszać za to, że w ogóle o tym wspomniała. Ta scena pokazuje, że on jej w ogóle nie słuchał i na pewno nie dawał jej oparcia emocjonalnego. Ona bała się o czymkolwiek mu powiedzieć.

Dean nigdy nie pytał żonę o zdanie. Zabrał ją do hotelu, mimo iż wiedział/lub też nie wiedział, że Cindy musi następnego dnia wcześnie wstać do pracy. Sam gest i zamysł był dobry, miał przerwać w monotonię w małżeństwie i dać im trochę czasu tylko dla siebie. Na dłuższą metę, powinno to być jednak troszkę lepiej zaplanowane (np. Dean mógł się dowiedzieć kiedy jego żona ma wolne i tak zorganizować wyjazd, żeby nie musiała się zrywać z łóżka z samego rana).

Dean chciał też kolejnego dziecka, ale nie pytał Cindy czy ona też tego chce. Zrobił "to" siłą, po pijaku, bez refleksji czy Cindy może sobie pozwolić na przerwę w pracy lub czy finansowo dadzą sobie radę wychować kolejne dziecko.

Awantura w pracy Cindy przelała czarę goryczy. Czy dojrzały człowiek wpada po pijaku do pracy żony, robi awanturę i sprawia, że żona zostaje z tej pracy wyrzucona? I to tylko z powodu urażonej męskiej dumy? Nie jest przyjemnie być pozostawionym samemu w hotelu, ale Cindy musiała iść do pracy i przecież zostawiła dla Deana wiadomość. Nie zrobiła więc nic złego. Poza tym uprzedzała go przed wyjazdem, że musi pracować. On po prostu to zignorował.

A teraz na obronę Deana mam to, że był to bez wątpienia dobry i ciepły człowiek. Z własnej, nieprzymuszonej woli zajął się Cindy i jej dzieckiem, był miły dla staruszka. Niestety nie wydoroślał, nie potrafił przejąć odpowiedzialności za rodzinę. Po czasie stał się egoistyczny, nie dawał Cindy oparcia ani finansowego, ani emocjonalnego, ani pedagogicznego (wychowanie córki). Nie liczył się z jej zdaniem. Stał się przewrażliwiony i niedowartościowany. Cindy pytając go, dlaczego czymś się nie zajmie trafiła w jego czuły punkt. Dlatego tak go to uraziło.

Cindy też nie była bez winy. Powinna się czasami rozluźnić, pobyć z mężem i córką, okazać mężowi trochę czułości i nie być zawsze na "nie". To mogłoby dużo pomóc ich związkowi. Niestety mam wrażenie, że Cindy była już wypalona psychicznie i
dodatkowo przytłoczona obowiązkami i dlatego wszystko się tak skończyło. Nie rozumiem dlaczego większość wypowiadających się tutaj osób obwinia o wszystko Cindy. Dla mnie nie była ona postacią negatywną.


ocenił(a) film na 7
Naethalee

Bardzo podobnie odebrałam postać Deana, mimo wielkich chęci nie uniósł ciężaru posiadania rodziny. Cindy nie była złą osobą, niewątpliwie miała problemy ze sobą, przeszła czas niedojrzałości i szalonej młodości ale dorosła i stała się matką. Dean na odwrót, dojrzały na swój wiek, szukał tej jedynej - odwrotnie niż jego rówieśnicy, pracował i nie bał zostać ojcem ale nie podołał tej roli. Brak ambicji i wyższych celów sprawił, że Cindy się z nim dusiła. Cieszę się, że nie tylko ja uważam iż wzięcie odpowiedzialności za cudze dziecko czyni z faceta bohatera.

ocenił(a) film na 8
Kahema

Ja natomiast przeciwnie, we "wzięciu odpowiedzialności za cudze dziecko" nie widzę śladu bohaterstwa, widzę natomiast tę samą niedojrzałość i zaślepienie uczuciami, które nie pozwoliło Deanowi być prawdziwym (czasem wymagającym i stawiającym wyzwania) ojcem oraz wartościowym, dążącym do własnych także zawodowych celów mężczyzną. Może to zabrzmi cynicznie, ale nie dziwi mnie, że facet który w imię uczuć zgodził się wychowywać nie własne geny, okazał się w ogóle do wychowywania kogokolwiek z sobą samym włącznie niezdolnym.
Film bardzo cenię za duszną atmosferę i pokazanie historii od punktu, w którym zwykle wszystkie filmy miłosne się kończą. Cindy i Dean byli siebie nawzajem warci a przez to że nie potrafili rozmawiać, nakręcili spiralę wzajemnego zrzucania na siebie winy do momentu, z którego nie było już powrotu.

Naethalee

> Nie rozumiem dlaczego większość wypowiadających się tutaj osób obwinia o wszystko Cindy. Dla mnie nie była ona postacią negatywną.

Nie była postacią negatywną lecz zagubioną. Większość jej zachowań wynika z niezawinionych skaz na jej psychice, zasklepieniu w prostych schematach, braku szerszego spojrzenia. Niestety w znacznym stopniu to jej działania rozsadzają ich związek.

> [Dean] człowiek, który nie potrafił dorosnąć i wziąć odpowiedzialności za rodzinę

Rodzi się pytanie na czym miało by to dorastanie polegać? Jest w filmie scena, która dobrze obrazuje jak takie "dorastanie" o którym piszesz może wyglądać - w domu teścia, gdy Dean pyta co ma zrobić żeby uratować ten związek. To rozpacz w czystej formie. Moment w którym Dean dla ratowania rodziny gotów jest zrezygnować ze wszystkiego co nadaje sens jego życiu.

Rodzina to nie resocjalizacyjny obóz pracy ani sekta. To nie miejsce gdzie w zamian za poczucie bezpieczeństwa musimy wyzbyć się siebie. To tylko wspólna droga ludzi, dla których bycie blisko siebie nabrało znaczenia. To bycie razem ułatwia codzienne życie, wnosi ciepło, rodzi nowe sytuacje i znaczenia, wnosi coś do ich życia.

> rodzic czasami ma obowiązek pokazać co dobre a co złe, czasami ukarać lub przyprowadzić do porządku

W filmie nie ma scen, które ukazywałyby zachowanie Deana w sytuacjach gdy córka wymagała zdyscyplinowania. Widać swobodę w relacji z córką ale ten margines swobody nie stanowi zagrożenia dla kondycji dziecka i jego rozwoju. Nie ma podstaw do twierdzenia, że Dean nie potrafił "pokazać co dobre a co złe, czasami ukarać lub przyprowadzić do porządku".

> Dean nie szukał stabilniejszej pracy, dlatego większa odpowiedzialność finansowa spoczywała na Cindy, co pewnie ją przytłaczało i sprawiło, że stała się nerwowa

W filmie nie ma najmniejszej sugestii, że rodzina ma problemy finansowe. Jest za to wyraźna presja na Deana żeby wykazał się ambicją i realizował jakąś ścieżkę kariery - realizował "potencjał". Tak jakby to miało sprawić, że ich życie stanie się szczęśliwsze. Problemem jest tutaj bolesna różnica między Deanem, a Cindy w ich pojmowaniu szczęścia, a nie kwestie finansowe. To że Cindy szarpie się w pracy, prawdopodobnie nie wynika z jej obaw o finanse rodziny lecz z niezrealizowanych ambicji. Wystarczy spojrzeć jak rozczarowana jest gdy okazuje się, że fakt docenienia jej pracy przez przełożonego jest fikcją. Tutaj objawia się głęboka różnica ich charakterów. Dean by się taką sytuacją nie przejął - krzyczy za nią wybiegającą do szpitala: "tylko ta pie... praca i ci zasrańcy, którzy mają cię głęboko!". Dean traktuje pracę jako okazję do kontaktu z ludźmi i szansę na zarobienie niezbędnego minimum pozwalającego na godziwe życie, a dla Cindy to obszar samorealizacji. Nie ma powodu żeby osądzać którekolwiek z nich za to jak pojmują pracę. Ich kłopoty na tym polu wynikają z zasklepienia się na odmienny punkt widzenia partnera na te sprawy.

> Cindy opowiedziała mu o spotkaniu z Bobbym. Była wobec niego szczera, a on zaczął ją obwiniać nie wiadomo o co

Wiadomo o co i wiadomo, że nie chodzi o samo spotkanie w sklepie. Widz w tej scenie oczywiście jeszcze nie wie co jest powodem jego rozdrażnienia i odbiera reakcję Deana jako przesadzoną. Jednak ukazane w dalszej części filmu retrospekcje, dobrze ilustrują źródła napięć, które tkwią między bohaterami. Dean jest przewrażliwiony ale ma ku temu powody. To niejako grzech pierworodny tego związku. U podstaw ich związku leży dramat, który kładzie się cieniem na ich późniejsze relacje.

> on jej w ogóle nie słuchał i na pewno nie dawał jej oparcia emocjonalnego. Ona bała się o czymkolwiek mu powiedzieć.

Jej obawy przed mówieniem czegokolwiek tkwiły w niej znacznie głębiej i nie były powiązane z jego osobą. Wystarczy wspomnieć scenę w której ma powiedzieć mu o ciąży. Dean musi uciekać się do radykalnych działań żeby cokolwiek z niej wydusić na ten temat, a przecież wtedy nie znają się jeszcze na tyle, żeby mogła ona w sobie zbudować lęk przed mówieniem mu czegokolwiek. W takiej sytuacji ja ta, objawia się wyraźnie jej postrzeganie świata jako miejsca potencjalnie wrogiego. Jej brak zaufania, introwertyzm, lęki, miały źródło w jej dzieciństwie (prawdopodobnie w fatalnych relacjach w domu) i w jej wcześniejszych relacjach z mężczyznami (inicjacja seksualna w wieku 13 lat, spora ilość parterów). Naprawdę trudno mówić o Deanie jako o osobie, u której nie można znaleźć emocjonalnego wsparcia.

> Dean nigdy nie pytał żonę o zdanie. Zabrał ją do hotelu, mimo iż wiedział/lub też nie wiedział, że Cindy musi następnego dnia wcześnie wstać do pracy.

To kolejne daleko idące uogólnienie. Ta przerwa w rutynie wymagała śmiałej decyzji i nie została zrealizowana lekkomyślnie. Córka miała zapewnioną opiekę, decyzja odnośnie szczegółów pobytu w motelu była konsultowana z Cindy, a o porannym wyjściu do pracy nie wiedział nie tylko Dean ale i sama Cindy (niespodziewany telefon nad ranem).

> powinno to być jednak troszkę lepiej zaplanowane

Niby dlaczego? To nie wyprawa na biegun. Dopięcie wszystkiego do ostatniego szczegółu całkowicie darło by ten wyjazd ze spontaniczności.

> Dean chciał też kolejnego dziecka, ale nie pytał Cindy czy ona też tego chce. Zrobił "to" siłą, po pijaku

Znów ucieka nam kontekst całej sytuacji. Obejrzyj jeszcze raz tę scenę - to ona robi z niej wulgarną kopulację. Cytat z Deana: "Kochanie, nie mogę tak. Nie rób mi tego. Nie chcę tylko twojego ciała... Pragnę ciebie". Przy czym ich romantyczny wypad od początku obłożony jest przez Cindy cenzurą na intymne zbliżenia (scena pod prysznicem). Ich rozmowy wskazują zresztą na to, że jej wstręt do niego ma dłuższą historię - Dean: "Czego chcesz? Ile odmów mam wytrzymać? Zasługuję na trochę miłości. Jestem dobry dla ciebie. Dla Frankie. Kocham cię. Nie zasługuję na to." Co ciekawe Cindy tego problemu albo nie widzi, albo bagatelizuje albo cynicznie udaje, że to sztuczny problem - Cindy: "Wstawaj. No już. Co taki jesteś? Chcesz drinka?" (po scenie pod prysznicem).

> Awantura w pracy Cindy przelała czarę goryczy. Czy dojrzały człowiek wpada po pijaku do pracy żony, robi awanturę

Dojrzałość nie ma tu nic do rzeczy. Ta wizyta była próbą zawalczenia o kluczowe dla trwania rodziny priorytety i dodajmy, że nie musiała się skończyć awanturą. Skończyła się tak bo Cindy robiła dobrą minę do złej gry. Dean: "Widzę, że masz dobry humor... To jest to miejsce uśmiechów?" i chwilę później Cindy: "Nienawidzę go...", koleżanka: "Nie daj mu sobie prać mózgu." Jedyną ważną kwestią w tym momencie jest dla niej w pozbycie się go ze szpitala: "Weź kluczyki i jedź do domu. Jedź do domu!"

Cindy cały czas ma mu za złe, że nie przystaje do jej wyobrażeń: "Może coś zrobisz? Jesteś taki zdolny. Możesz robić tyle rzeczy. Możesz śpiewać, rysować... Tańczyć." Dorzuca do tego niewybredne docinki "Pier... się! Więcej we mnie mężczyzny niż w tobie." To się nie mogło dobrze skończyć.

> Cindy musiała iść do pracy i przecież zostawiła dla Deana wiadomość. Nie zrobiła więc nic złego

Po pierwsze nic nie musiała - po prostu uznała, że praca jest ważniejsza. Po drugie - kartka chyba nie była zbyt treściwa - Dean (już po lekturze kartki): "Wyjeżdżasz nagle... Powiesz mi, co jest grane? Martwiłem się, że coś się stało Frankie. Nie wiem, czy to wypadek... Po prostu znikasz."

> Stał się przewrażliwiony i niedowartościowany. Cindy pytając go, dlaczego czymś się nie zajmie trafiła w jego czuły punkt. Dlatego tak go to uraziło.

Zgadza się, że to jego czuły punkt ale wcale nie dlatego, że jest niedowartościowany, tylko dlatego, że ma inne priorytety niż Cindy, a wszyscy wokół starają się mu wmusić własną hierarchę ważności spraw: "D: Wstaję, piję piwko, idę do roboty, maluję komuś dom, ktoś się cieszy, wracam do domu, do ciebie... C: I to ci wystarcza? D: A czemu nie?"

Naethalee

Masz dużo racji odnośnie Dean'a, ale zbyt łatwo usprawiedliwiasz Michelle.
Nie wydaje wam się, że jej brak uczucia do męża był też spowodowany tęsknotą do tego co utraciła kiedy zaszła w ciążę ? Kobieta lekko idzie przez życie, W wieku 13 lat jej pierwszy raz, potem kilkudziesięciu partnerów, nagle ciąża, rozpacz. Akurat znajduje się przy niej ktoś, kto ją kocha i decyduje się z nią udźwignąć ten ciężar. Jest za słaba by temu odmówić, oddaje się temu.. po paru latach jednak już nic do niego nie czuje, nie próbuje tego ratować, nie umie / nie chce z nim o tym rozmawiać, rzuca go i tym samym zadaje druzgocący cios najbliższym, którzy jej zaufali, w tym córce, która też pewnie przez to nie będzie potrafiła zbudować cokolwiek trwałego. To jest dopiero egoistyczne podejście do życia (!)

ocenił(a) film na 10
medikoo

MOżna przerzucać się argumentami kto dojrzał a kto nie, ale chyba nie o to chodzi aby wskazać winnego. Nie ma winnych, albo winni są obydwoje. Wzięli ślub praktycznie nie znając siebie nawzajem. I Dean i Cindy poślubili marzenie, z tym, ze każde z nich marzyło o czym innym..

medikoo

ja tylko jedno do mczuba. w scenie kiedy Dean proponuje wypad do hotelu, Cindy wyraznie mowi, że nie chce bo ma na na drugi dzień dyżur i dodaję, że będzie musiała wcześniej przez to wstać żeby dojechać. ten telefon to zdaje się była informacja, że ma się pojawić wcześniej niż było ustalone, albo nieścisłość reżyserska. Tylko tyle. Doskonale wiedział, że ona ma pracę, w końcu znalazł ją natychmiast.

ocenił(a) film na 8
Naethalee

a ja uwazam, ze oni po prostu do siebie nie pasowali. Juz na poczatku, kiedy byli mlodsi i zakochani, bylo to widac golym okiem. On prosty chlopak, bez specjalnych planow na przyszlosc a ona siegajaca znacznie wyzej. I tyle...