Blue Valentine opowiada historię dwójki osób: Deana (Ryan Gosling) i Cindy (Michelle
Williams). Oboje są ze sobą już dobre kilka lat. Niestety poznajemy ich w momencie, w
którym do ich małżeństwa wdarła się rutyna. Ona wciąż zabiegana – dbająca o dom,
dziecko i spełniająca się w zawodzie pielęgniarki. On – popijające przed pracą piwko
człowiek od typowych budowlanych fuch, wyrozumiały i dobry ojciec. Małżeństwo
podobne jak wiele innych na świecie, niczym się nie wyróżniające, żyjące codziennymi
obowiązkami i zmagające się z typowymi przeciwnościami losu, jak na przykład
potrącony przez samochód pies – ulubieniec ich córeczki.
Reżyser Derek Cianfrance w rutynę małżeńskiego życia wplata retrospekcję z początków
znajomości głównych bohaterów Blue Valentine. Młodzi, ambitni, mający całą dorosłość
przed sobą, pełni nadziei na spełnienie wszystkich swoich celów życiowych. Zupełnie
inni od tych osób, które widzimy w teraźniejszości. Co się takiego stało, że jeszcze do
niedawna tak w sobie zauroczeni kochankowie, nagle zaczynają się sobą nudzić? Autor
filmu nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. W tym właśnie cały urok i potęga tej
produkcji filmowej – to widz sam musi dostrzec i zinterpretować mechanizmy, które
mogły przyczynić się do degradacji miłości.
Więcej na moim blogu, serdecznie zapraszam: http://niezly.net/2012/09/09/recenzja-
filmu-blue-valentine/