7,3 88 tys. ocen
7,3 10 1 88095
7,6 41 krytyków
Blue Valentine
powrót do forum filmu Blue Valentine

To jest rozkapryszony dzieciak nie facet. Cindy w tym domu pełni rolę raczej służącej niż
żony. Ona przygotowuje jedzenie, ona robi zakupy, ona posyła dziecko do szkoły.
Biedaczkowi nawet telefonu nie chce się odebrać. Dean pije i bawi się z dzieckiem -
oczywiście to bardzo dobrze, że ma dobry kontakt z córką ale to wynika z tego że jest bardziej
jej kolegą, nie ojcem. Ciągle robi Cindy o coś wyrzuty - przez nią pies uciekł, przez nią
rozpada się związek. Kompletnie nie rozumie potrzeb żony. Wytyka jej, że dla niej bardzo
ważna jest praca. A to źle? Przecież w pracy nie chodzi tylko o zarabianie pieniędzy ale też o
spełnienie.

ocenił(a) film na 6
misiaptysia24

Przecież Dean przez cały czas nie robi nic innego, tylko próbuje zadowolić swoja żonę, która ciągle marudzi. Nawet pyta się co właściwie jej nie pasuje, co robi źle, niech tylko mu powie co ma jeszcze zrobić. Ale ona nie jest w stanie udzielić żadnej konstruktywnej odpowiedzi, bo rzecz w tym, że ona ma problem raczej ze sobą niż z mężem, nawet sama nie jest w stanie nic mu zarzucić. Ty natomiast postanowiłaś zrobić to za nią, ale napisałaś jedynie że Cindy, podrzuca dziecko do szkoły gdy jedzie do pracy, robi zakupy po drodze z pracy do domu i gotuje obiad. I z tego co rozumiem, to właśnie Twoim zdaniem (bo jej nie) czyni ją tak nieszczęśliwą. Dla podkolorowania tła napisałaś jeszcze, że jej mąż ciągle pije, ale to już twoja nadinterpretacja, bo Dean nie był pijakiem. Poza tym Dean robi jej wyrzuty, tylko o to, że jest oziębła i że praca jest dla niej ważniejsza niż mąż i córka (psa pomijam, bo to akurat była ewidentnie jej wina).

"A to źle? Przecież w pracy nie chodzi tylko o zarabianie pieniędzy ale też o
spełnienie."

A to jest zdanie wyjęte żywcem z minionej epoki. Jeżeli twoim zdaniem szczęście odnajduje się w pracy to jest źle... Polacy na własnej skórze sprawdzili, że społeczeństwo "ludzi pracy" nie jest społeczeństwem szczęśliwym. W USA wielu ludzi bardzo koncentruje się na pracy, ale ma to właściwie zawsze charakter pogoni za pieniędzmi a nie uszczęśliwiania się czy "spełniania"(cokolwiek ma to znaczyć). A Cindy i Deanowi pieniędzy przecież nie brakowało, więc dlaczego mieli poświęcać więcej uwagi robocie? Zresztą chyba tak na prawdę nie o pracę chodziło.
Co więc było nie tak?
Moim zdaniem problem Cindy polegał na tym, że była za bardzo skupiona na sobie, ciągle tylko JA i JA. Nawet nie próbowała się zastanawiać nad tym co czuja inni i raniła wszystkich dookoła a to niestety wracał do niej, bo jej rodzina nie była szczęśliwa.

ocenił(a) film na 9
ira92

W jaki sposób próbuje ją zadowolić? Organizując pseudoromatyczną wycieczkę do motelu? Ona nie chce tam jechać, nie ma na to ochoty a Dean wymusza na niej ten wyjazd. A może robiąc awanturę o przypadkowe spotkanie z byłym. Nie przyjmuje do wiadomości żadnych jej tłumaczeń. Sam wie wszystko najlepiej. Robi wyrzuty o coś czego nie zrobiła, stosuje na niej szantaż emocjonalny. W takim związku bardzo ciężko jest normalnie funkcjonować, więc wcale się nie dziwię że jest zniechęcona i ma wszystkiego dość.

""A to źle? Przecież w pracy nie chodzi tylko o zarabianie pieniędzy ale też o
spełnienie."

A to jest zdanie wyjęte żywcem z minionej epoki. "- z jakiej poprzedniej epoki? Człowiek może się spełniać rodzinnie, towarzysko ale też zawodowo. Pewnie sama nie pracujesz więc nie jesteś w stanie tego zrozumieć. W pracy spędzamy 1/3 naszego dnia i uwierz dla wielu ludzi jest to bardzo ważna część życia.

ocenił(a) film na 9
misiaptysia24

W jaki sposób próbuje ją zadowolić? Organizując pseudoromatyczną wycieczkę do motelu? Ona nie chce tam jechać, nie ma na to ochoty a Dean wymusza na niej ten wyjazd. A może robiąc awanturę o przypadkowe spotkanie z byłym. Nie przyjmuje do wiadomości żadnych jej tłumaczeń. Sam wie wszystko najlepiej. Robi wyrzuty o coś czego nie zrobiła, stosuje na niej szantaż emocjonalny. W takim związku bardzo ciężko jest normalnie funkcjonować, więc wcale się nie dziwię że jest zniechęcona i ma wszystkiego dość.
Masz rację, ona róznież ma swoje za uszami. Przede wszystkim tą wspomnianą przez Ciebie oziębłość, wycofanie z życia rodzinnego, uciekanie w pracę. W takich sprawach wina nigdy nie jest tylko po jednej stronie. Zawsze obie strony są winne. Cindy rozumiem bo wiem, że w takim domu sama nie czułabym się dobrze. Ciągle manipulowana, wykorzystywana. Nie wiem może niektórzy potrafią przymknąć na to oko. Ja wiem, że nie potrafiłabym.

""A to źle? Przecież w pracy nie chodzi tylko o zarabianie pieniędzy ale też o spełnienie."

A to jest zdanie wyjęte żywcem z minionej epoki. "-
z jakiej poprzedniej epoki? Człowiek może się spełniać rodzinnie, towarzysko ale też zawodowo. Pewnie sama nie pracujesz więc nie jesteś w stanie tego zrozumieć. W pracy spędzamy 1/3 naszego dnia i uwierz dla wielu ludzi jest to bardzo ważna część życia.

Nie brakowało im pieniędzy? Skąd taki wniosek? Myślę, że raczej się tam nie przelewało. Zresztą narzekali na swój dom, dzielnicę. Pewnie powiesz, że to ona narzekała. Jemu to wystarczało a jej nie. Chciała czegoś więcej, życia na odpowiednim poziomie, a nie życia z dnia na dzień. Bo jakoś to będzie.

Tak Cindy myślała o sobie. A to źle? Teraz ja Ci powiem, że w minionej epoce kobieta miała myśleć tylko o mężu czy dzieciach, spychając na dalszy plan własne potrzeby.

misiaptysia24

No właśnie. Mnie scena kiedy on organizuje ich wyjazd strasznie rozdrażniła. Bo dla kogo był ten wyjazd? Nie dla niej, bo wyraźnie mówiła, że nie chce, że idzie rano do pracy, że będzie musiała wstać 2h wcześniej, a pewnie wiedziała jak wyglądają ich wspólne wyjazdy, wiedziała, że na drugi dzień nie będzie w pełni pracownikiem, a pracownikiem na kacu. To już wspaniałego faceta nie interesowało. Zrobił to dla siebie, bo miał taką fanaberię pt:och zobacz jak dbam o nas, jaki jestem świetny. no nie o to przecież chodzi w sprawianiu drugiej osobie przyjemności. Dean tak naprawdę był toksycznym gościem. I nie ma co go tak wybielać, bo miał sporo za uszami. A facet, który przychodzi do pracy żony pijany i robi w niej burdę (choćby nie wiem jak był sfrustrowany), to jest zwyczajnie słaby gość i tyle. Słodki mały chłopczyk, uroczy nie przeczę. Poza tym w ogóle nie upatrywała bym winy tylko w jednej ze stron. Za rozpad związku zawsze są odpowiedzialne dwie osoby. Życie nie jest takie czarno-białe. Tak się czasem niestety zdarza, że się ludzie rozchodzą, nie tylko z braku uczucia, ale także dlatego, że jedno nie ma chęci już ciągnąć tego drugiego na swoich plecach.

misiaptysia24

Ja jestem po stronie Deana. Cindy pewnie miała prawo czuć sie nieszczęśliwa itd. Ale gdzie by była, gdyby nie Dean? To on sie nią zaopiekował, pokazał jak bardzo ją kocha. Nie wiem czego ona oczekiwała. Nie próbuje nawet ratowac tego związku tylko z góry go skreśla. Dean mówi, ze zrobi wszystko co zechce, ale jej to nie wystarcza. Czyli co, jej miłość tak po prostu wygasła? Bo chłopak który zaopiekował się nią i jej dzieckiem nie okazał się byc idealny? Nagle jej ambicje urosły i chce wszystko zmienić łacznie z mężem. Odrzucając go rani nie tylko jego, ale i swoją córke, zachowała sie po prostu egoistycznie. Ale nie da sie ukryc, ze obydwie strony mają troche racji i patrząc z innego punktu widzenia można zrozumieć też Cindy.

ocenił(a) film na 7
misiaptysia24

ta niech cie zbrzuchaci jakis chultaj i nieodpowiedzialny facet, to bedziesz marzyc o takim mezu jak Cindy

misiaptysia24

A ja bym nie zniósł takiej dziewczyny. Wydaje mi się, że Cindy w równym stopniu co Dean przyczyniła się do rozpadu małżeństwa. Obarczanie za to tylko Deana jest nie do końca prawdą :)