Sycylia ma swojego Tornatore, a Neapol Sorrentino. Taka niezbyt odkrywcza konstatacja wpadła mi do głowy po sylwestrowym przedpremierowym pokazie najnowszego filmu włoskiego reżysera. Niemniej w tym banale można zauważyć coś jeszcze: Paolo Sorrentino jak nikt inny robi dobrą reklamę miastu, które przez lata kojarzone było głównie z mafią, aferami śmieciowymi czy dzielnicami biedy, które bardziej przypominały kraje Afryki niż cywilizowany kraj Europy, a powiedzenie „zobaczyć Neapol i umrzeć” nabierało nowego znaczenia.
więcej