Dlaczego w tym filmie postać Jima Huttona, który był tak ważną osobą w życiu Frieddiego została ograniczona do minimum, można powiedzieć, że praktycznie tylko wspomniana? Już nie mówiąc o tym, że scena ich pierwszego spotkania została totalnie zmyślona, tak samo jak zawód Jima. Po co?
Ja rozumiem, że Freddiego łączyła wielka przyjaźń z Mary, ale to Jima wybrał, z nim mieszkał i nazywał go swoim mężem i uważam, że jeżeli już zdecydowano się pokazać prywane życie Frieddiego, to dlaczego ucinać jego związek z Jimem kosztem scen z Mary?
Co sądzicie na ten temat?
powinno być go więcej ale twórcy chcieli skończyć film na live aid, a z Jimem zaczął się spotykać dopiero w 85 więc nie było zbyt dużo czasu na ukazanie ich związku jeśli nie chcieli poruszać tego co było po koncercie. Ale zgadzam się z tym że scen z Mary jest za dużo. Mogli ukazać jakieś inne związki Freddiego, np z Davidem Minnsem dla którego rozstał się z Mary, a nie skupiać się na tym jak był z nią. W sumie film nie pokazuje aby Freddie kiedykolwiek miał szczęśliwy związek z facetem, poza 2 scenami z Jimem?