To było durne na tylu poziomach, że przestały mnie interesować tempo, montaż, realizacja techniczna czy inne tego typu detale. Ten film jest pozbawiony sensu a ja sobie nigdy nie dam wmówić, że Japończycy to imbecyle, mimo usilnych starań twórców tego filmu.
Imbecyle? Wyjaśnij proszę. Moim zdaniem ten film sugerował wręcz coś przeciwnego, Podziwiałem całą technikę. To jak myśleli, jak przekierować pociągi, jak je rozłączyć, jakich narządzi użyć. To, jak ciężko pracowali i współpracowali. Nie oceniam samego filmu ani obrzydliwości, czy głupoty poszczególnych postaci, ale gdybym na jego podstawie miał oceniać Japończyków, jako ciężko pracujących profesjonalistów, potrafiących błyskawicznie i w stresie coś przygotować, zorganizować, naprawić, to nie mógłbym być pod większym wrażeniem.
Słucham? Ile Ty masz lat? Osiem? Poziom infantylizmu postaci jest szokujący, ich zachowania są irracjonalne, ich emocjonalność jest na poziomie kilkuletniego dziecka. Nie ma w tym filmie żadnej powagi, żadnej dbałości o to by stworzyć choćby jedną postać pod względem psychologicznym zachowującą się wiarygodnie i przekonująco. Wszystko tu jest nonsensem - motywy działania, reakcje emocjonalne, logika itp.
Jeszcze raz: "Nie oceniam samego filmu ani obrzydliwości, czy GŁUPOTY poszczególnych postaci." Zgadzam się z większością zarzutów (dla mnie na przykład motyw tej laski był jakiś kompletnie naciągany), choć może nie byłbym aż tak surowy. Mnie jednak chodziło o te wszystkie aspekty techniczne plus o wspólną pracę (inżynierów, mechaników, elektryków, robotników, konduktora itp.), żeby rozwiązać problem. I znowu - nie wnikam w to, czy te rozwiązania techniczne by się sprawdziły w rzeczywistości (podejrzewam, że raczej nie). Mnie na przykład ujęło, że nie było żadnego głupiego, amerykańskiego biegania po pociągu, szukania bomby, wchodzenia pod pokład pędzącego pociągu celem jej rozbrojenia (no offence "SPEED"). Zakładam, że uznano, że nie miałoby to żadnego sensu, więc skupiono się na czymś innym.