PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=19}
7,2 30 tys. ocen
7,2 10 1 30362
8,0 53 krytyków
Boogie Nights
powrót do forum filmu Boogie Nights

Pierwszy raz sie zawiodlem na filmie ze znaczkiem Filmwebu.
Dobra muzyka, fajne zdjecia, klimat lat 70's, ale poza tym fabula jak na dramat durna i glupie dialogi na sile komediowe.
Totalna klapa, nie polecam.

Yakoob

zupełnie się z tobą nie zgadzam. głupia fabuła? dlaczego tak uważasz? moim zdaniem to jeden z fajniejszych filmów z lat 90 . a william macy , zajebisty! nie wiem gdzie ty widzisz głupie dialogi na siłe komediowe? przecież to film o przemysle porno , mysle ze pornostarletki nie mają nic mądrego do powiedzenia!! oczekujesz ze będą trzymać poziom dostoievskiego? durna fabuła? jest prawie na faktach, wiec głupote trudno zarzucać , chyba ze głupote glównego bohatera.
ogólnie bardzo POLCAM

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Yakoob

Filmweb zawiódł się na tobie.

ocenił(a) film na 7
Yakoob

Głupie dialogi???A jakie mają być? przecież to film o porno biznesie, gdzie zwykły przeciętniak ma na tyle szczęścia ze ma nadzwyczaj duże przyrodzenie i dzięki niemu się wzbogaca, zostając porno gwiazdą. I w tym filmie właśnie jest dobrze pokazana ta przeciętność, wręcz intelektualne zacofanie (czyli głupota) i pustka tych ludzi i tego świata.

ocenił(a) film na 8
Yakoob

a jakaż Twoja ocena jest obiektywna... skoro są elementy, które Ci sie podobały i dajesz 1, to pytam jak oceniasz totalne gnioty?

ocenił(a) film na 6
Yakoob

Zgadzam się z autorem. Jedno słowo, jakie nasuwa się na myśl po obejrzeniu tego filmu to KICZ. Klasyczna historia od zera do bohatera, gdzie najpierw widzimy młodziaka, którego matka wywala z domu, nie ma nic do stracenia, staje się wielką gwiazdą, stacza się, wraca... Wszystko to doprawione strasznie wkurzająca grą sporej części obsady, Mark Wahlberg, Burt Reynolds- ci dwaj przede wszystkim (aż dziw, że tacy aktorzy jak Don Cheadle czy Seymour Hoffman zgodzili się tu wystąpić). Muzyka? Co to za sztuka zebrać kilka kultowych ( też poniekąd w sporej części kiczowatych) kawałków. O ile np. w filmie Forrest Gump dali mnóstwo amerykańskich hitów jeden po drugim, to przynajmniej tam miało to czemuś służyć, pokazać w tle historię USA, takie małe podsumowanie drugiej połowy XX wieku. Sorry za tą odskocznię, ale jakoś tak pasowało mi tu to porównanie.
Anyway, myślę, że reżyser chciał stworzyć film kultowy, specjalnie za pomocą kiczu, tak jak Tarantino w Pulp Fiction. I teraz to od widza zależy czy zniesie ten wszechobecny kicz i Boogie Nights stanie się dla niego obrazem kultowym ( No bo umówmy się, wybitnym dziełem to nie jest) czy będzie patrzył ile zostało do końca i cierpiał męki.
Mi się nie podobał, ale rozumiem, że ktoś może mieć inne zdanie na ten temat :) Pzdr.

Otakushonen

MNIE się nie podobał. Tak to powinno być napisane.