Gen Nakaoka mieszka wraz z rodziną w Hiroszimie. Życie toczy się tu pomału i chociaż bliscy Gena muszą mierzyć się z różnymi wyzwaniami dnia codziennego, to z optymizmem podchodzą do życia. Wszystko zmienia się gdy w pewien sierpniowy dzień na miasto spada bomba atomowa.
+ niesamowicie angażująca historia, nie pozwala oderwać się od ekranu choćby na chwilę, wciąga od pierwszej minuty nie chce odpuścić aż do napisów końcowych
+ a z drugiej strony wręcz przytłaczająco smutna, dołująca i wstrząsająca, jest tu ładunek emocjonalny porównywalny do „Grobowca Świetlików”, nie da się przejść obok historii Gena obojętnie
+ duża w tym zasługa niezwykle naturalistycznych scen, jest tu kilka takich ujęć, które mocno siedzą w głowie jeszcze na długo po filmie, twórcy ukazali skutki bombardowania bardzo dosłownie, dla wrażliwych widzów to może być ciężka przeprawa
+ animacja nie stoi może na poziomie znanym z produkcji studia Ghibli ale jak na anime z lat 80tych prezentuje się naprawdę porządnie, widać co prawda pewne uproszczenia w stylu ale całościowo wypada nadal dobrze
+ na plus też klimatyczna ścieżka dźwiękowa, która podkreśla jeszcze wymowny ton filmu, szczególnie wyróżnię utwór "Doko kara kite dokoheikuno ka" w wykonaniu Nobur Kimury
+ na plus też antywojenna wymowa filmu, oglądanie skutków takiego bombardowania naprawdę daje do myślenia a twórcy w całej tej dramaturgii starają się przemycić tu też odrobinę nadziei
- nie jestem żadnym ekspertem ale kilka rozwiązań fabularnych jest dla mnie nieco naciąganych, pewnie taki był zamysł twórców ale zwróciło to moją uwagę
- chwilami przeszkadza nieco zbyt ekspresyjny humor, który pewnie miał równoważyć ciężar całości ale częściej zdaje się po prostu być nie na miejscu
Podsumowując, kawał świetnego anime i dramatu wojennego zarazem. Mocne, wstrząsające i nie pozwalające o sobie zapomnieć. Mamy tu do czynienia z dużo cięższym kalibrem niż można by było przypuszczać. Zdecydowanie polecam, zwłaszcza fanom „Grobowca Świetlików”.