Jak w tytule. Myślałam, że film będzie na miarę Pump the Volume, ale daleko mu było. W
historii można by dodać wiele ciekawych wątków i różnych spięć. Cały czas czekałam, aż w
końcu wydarzy się to BUM które rozładuje tworzące się napięcie, jednak tak się nie stało.
Koniec mnie rozczarował, aż się zdziwiłam gdy zobaczyłam napisy, miałam wrażenie, że to
żart reżysera. Uważam że Keanu Reeves był, jak zawsze zresztą, do dupy - gdyż moim
skromnym zdaniem jest marnym aktorem, jedyne kiedy się wykazał to w filmie "Na fali", ale
to wszystko. Uważam zaś że było za mało Kiefera, który mnie nie zawiódł i zagrał dobrze, aż
miło się patrzyło na sceny z nim. Chyba też tylko dlatego obejrzałam ten film do końca. I tylko
dlatego film dostał ocene 5, a nie 4, czyli poniżej oczekiwań, bo mogłam się czasami
popatrzeć na młodego Sutherlanda.