Braterstwo broni

Tae-geug-ki Hwi-nal-ri-myeo
2004
7,8 14 tys. ocen
7,8 10 1 13902
6,0 3 krytyków
Braterstwo broni
powrót do forum filmu Braterstwo broni

Niestety, bo tylko dobry. A po opiniach na forum spodziewałem sie absolutnego arcydzieła. A teraz po kolei...najpierw plusy
Przede wszystkim: wspaniała batalistyka. Pod tym względem Tae Guk Gi moze śmiało konkurować z Szeregowcem Ryanem czy Sztandarem Chwały. Bardzo ciekawe, dynamiczne, krwawe i wciskające w fotel sekwencje bitewne to bez wątpienia największy plus tego filmu. Widać, że twórcy filmu solidnie sie przyłożyli i nie żałowali funduszy - brawo!!!
Kolejny plus - brak patosu. Jak sie ogląda amerykańskie filmy wojenne to cholera człowieka bierze...wystarczy obejrzeć Szeregowca Ryana czy Byliśmy żołnierzami. Natomiast w Tae Guk Gi doskonale pokazano co wojna czyni ze zwykłych ludzi. Obydwie strony konfliktu dokonują zbrodni wojennych i nikt nie jest w tym filmie rozgrzeszany. Dobrze że film dobitnie pokazuje jaką zbrodnią dla ludzkiej psychiki jest wojna...
Teraz minusy.
Niestety, ale czasami miałem wrażenie że oglądam jakiś melodramat dla wrażliwych panienek. Niektóre sceny wręcz mnie rozśmieszały - widać niestety wpływ hollywodzkich produkcji. Film stara sie na siłe wzruszyć widza - stąd wiele scen w których oczywiście leci piękna muzyka na smykach, bohaterowie wygadują jakieś wyciskajace łzy teksty...jak np. w momencie śmierci tej dziewczyny. Oczywiście jak kto lubi - mnie to denerwuje a w najlepszym wypadku śmieszy.
Dalej - brak logiki. Wiele głupot już widziałem, ale że żołnierz z własnej woli przechodzi na strone wroga? Tylko dla tego że stracił brata i laske? No bez jaj...i jeszcze ten motyw z końcową bitwą. To w jakich okolicznościach spotykają sie bracia to jest jakieś kuriozum do potęgi. Nie mam nic przeciwko bajkom ale nie w tego typu filmach...
No i na koniec najgorsze - wprost nieznosna ilość "przypadków". Akurak jak brat spotyka dziewczyne to pojawiają sie bojówki, akurat jak ma dojść do egzekucji to zjawia sie hero, akurat w czasie walk spotkali starego znajomego, akurat w bitwie bracia sie spotykają (ps: i w ferworze walki brat ma jeszcze czas sie rozglądać i szukać brata...heh). Mnie to zawsze denerwuje do potęgi. Niestety jest to stały element wszystkich filmów wojennych i nic sie na to nie da poradzić (np. w Szeregowcu Ryanie to "akurat przypadkiem" żołnierz któremu Tom Hanks ratuje wcześniej życie, zabija go na końcu...)
Podsumowujac, mam wiele do zarzucenie temu obrazowi, co jednak nie zmienia mojej pozytywnej opinii o nim. To co świadczy o jego wybitności to wspaniała batalistyka i ukazanie niszczącego wpływu wojny na ludzką psychike. Dla fanów filmów wojenych - obowiązkowo! Pozdrawiam.