Film moim zdaniem jest bardzo sztuczny, przez co nieciekawy.
Szczególnie mi utkwiła scena, gdy młodszy brat idzie po starszego na stronę wroga. Jak jemu sie tam udało dostać? Wcześniej jakoś od razu strzelali, a jemu potem udaje sie dostac na strone wroga bez problemu. Na dodatek gada z jakimis wyzszymi rangą ludzmi, potem spokojnie ktoś go odprowadza gdzieś, jejku, co to ma być?
Ogolnie film jest tak napompowany emocjami na siłe, ze ciezko sie to oglada. Miłość miedzy braćmi przeradzająca sie w nienawiść i na odwrót jakoś mi nie podchodzi... Ten starszy brat to już całkowicie dziwna postać, do konca nie wiadomo o co mu chodziło...
Sceny walk nawet fajne, ale zbyt długie, oraz "herosowe". Ten koleś naprawde byl chyba kuloodporny. Limit szczescia powinien mu sie skonczyc przy pierwszej walce, a on cały czas zasuwa za linie wroga, zajmuje sam ważne cele, i pozwala swoim kontynuować. Hmmm, troche przekoloryzowane.
Film całościowo mi osobiście dosyć mocno przypomina "Pearl Harbour", który też mi sie nie spodobał zbytnio z powodu cukierkowości, i braku realizmu. Wszystko takie bajkowe. Film bardzo Hollywoodzki, miałem nadzieje na coś oryginalnego, ale nie znalazłem nic co moglbym zachwalić (poza wygladem scen na polu bitwy). Taka moja ocena (4/10), czekam na odpowiedzi.
W pełni się z Tobą zgadzam co do filmu, lecz co do oceny to troszku go zbyt surowo moim zdaniem oceniłeś. Ja mu dam 6/10 przede wszystkim za sceny walki. Wiem że były one przesadzone ale to jak w większości filmów np.Szyfry Wojny który mi się podobał. Co do scenariusza to czysty absurd. Ale niech będzie w końcu Koreańczycy też chcieli mieć swój "Pearl Harbour"
Jest zasadnica różnica miedzy pearl harbour, szyframi wojny a tym filmem. Obie produkcje amerykanskie wywoluja smiech a Taegukgi wzrusza do łez.
Zreszta nie strzela sie do kazdego a bierze sie jencow i jency sa prowadzeni pod eskorta do oficera wywiadu wiec zadnych bzdur w braterstwie broni nie ma. Doskonaly wieloplaszczyznowy dramat.
Jedynie do czego mozna sie przyczepic to czasami za glosna muzyka.
Wydaje mi się, że nie zrozumiałeś intencji tego filmu. Chciałeś zobaczyć dobry film wojenny z akcją, a trafiłeś na „ludzki dramat”. Z takim nastawieniem doszukujesz się różnych błędów zapominając, że nawet w rzeczywistości wiele zdarzeń kończy się w nieprzewidywalny i dziwny sposób, a co najważniejsze zapominasz, że wojna nie jest normalna i żyjąc w „takiej rzeczywistości” ludzie często nie postępują racjonalnie.
Piszesz: „Ogolnie film jest tak napompowany emocjami na siłe, ze ciezko sie to oglada. Miłość miedzy braćmi przeradzająca sie w nienawiść i na odwrót jakoś mi nie podchodzi... Ten starszy brat to już całkowicie dziwna postać, do konca nie wiadomo o co mu chodziło...”
Tak się składa, że emocje obu braci są w tym filmie najważniejsze i ich dramat jest głównym tematem filmu, a wszechobecne akcje wojenne są jedynie tłem, aby zrozumieć ich emocje. Nie ma tu spójności w akcjach wojennych, gdyż nie o wojnę w tym filmie chodzi. Bracia pochodzą z biednej rodziny, gdzie młodszy chodzi do szkoły i mając dobre wyniki starszy brat i ich matka ciężko pracują aby Ten mógł coś w życiu osiągnąć. „Starszy”, tak kocha swego brata, że jest gotów „na wszystko”, nawet na poświęcenie własnego życia, aby mu dopomóc w osiągnięciu jego celu. Gdy wybucha wojna i „Młodszego” zabierają do wojska, to „Starszy” idzie tylko po to aby go chronić. Aby go „wyciągnąć” z wojska poświęca się i zgłasza na każdą akcję. Chce medal, bo mu powiedziano, że dzięki temu zwolnią ze służby „Młodszego”. Taki miał plan, ale rzeczywistość na froncie na psychikę ludzką wpływa różnie. „Starszy” gdzieś po drodze chyba zatracił swój cel, miałem wrażenie, że okrucieństwo wojenne i bezkarność za swoje czyny zaczęły mu się podobać i zaczął zapominać o rodzinie i swoich ideałach, co w takich warunkach jest bardzo normalne. „Młodszy” natomiast do końca pozostawał „człowiekiem” i coraz więcej i częściej miał do niego pretensje, co prowadziło do kłótni, a finalnie do nienawiści. Gdy „starszy w krótkiej chwili stracił swoją narzeczoną oraz „Młodszego” (przynajmniej tak uważał, nie wiedział, że on przeżył) stracił swój cel w życiu (którym było dopomożenie bratu w nauce oraz założenie własnej rodziny) psychicznie załamał się, a o śmierć obwiniał „południowców” z którymi razem służył. Nie mając już życiowego celu chciał zemsty, zdradził przechodząc do „komunistycznej Północy” i od tej pory jedynym celem było mordowanie „południowców”, którzy odebrali Mu „wszystko”.
Czy jest tu gdzieś „brak realizmu” o którym piszesz?
Nie na temat trochę, ale zadam to pytanie tutaj: czyje były te dzieci? Starszego z braci? Bo jakoś tak nie do końca jest to pokazane.
Bracia nie mieli dzieci. Jeżeli się nie mylę, to te dzieci (jeżeli rozumiem o jakie dzieci pytasz) były rodzeństwem narzeczonej "Starszego", ... ale nie jestem tego pewien.