Braterstwo broni

Tae-geug-ki Hwi-nal-ri-myeo
2004
7,8 14 tys. ocen
7,8 10 1 13902
6,0 3 krytyków
Braterstwo broni
powrót do forum filmu Braterstwo broni

Rewelacyjny film. Umiejetnie wyreżyserowane sceny batalistyczne, chociaż bez rozmachu (jak choćby w Gettysburg'u lub O jeden most za daleko) ale za to pełne dramatyzmu i wartkiej akcji, przy ukazaniu pełnej brutalności wojny,kalectwa i śmierci które powoduje (tak jak w Wojnie Zimowej, Szeregowcu Ryanie lub Kompani Braci).
Przy okazji: kwestia ran - są realistycznie przedstawione i to duży plus dla filmu. Może jest to makabryczne ale takie powinno być. Wojna jest okrutna, a śmierć przychodzi na niej w straszny sposób. Takie jej ukazanie budzi słuszny szok u widza. Nie można już mówić o "sterylnym" jej obrazie, lansowanym kiedyś, gdzie cała dramaturgia sprowadzana była do kaskaderkich umiejętności aktora upadającego lub wygłaszającego ostatnią kwestie. Od pewnego czasu wszystko zaczyna być nazywane po imieniu. Wybuch pocisku bądź miny nie wzbija bohatera w powietrze z efektywnym saltem tylko urywa mu kończynę(y), oślepia, rozrywa, wyrywa płat ciała lub po prostu rzuca na ziemię. Brutalne, szokujące, drastyczne? A jakie powinno być? Efekt wywierany na widzu powinien być adekwatny do obrazu. Smutne ale przynajmniej szczere. Kto zapamiętał by scenę lądowania na plaży Omaha, otwierającą Szeregowca Ryana gdyby nie jej drastyczność, dramatyczność i dynamika? Można przyrównać do scen z Byliśmy żołnierzami - filmu dobrego ale z fontannami krwi i brakiem drastycznej codzienności walk - mnie to troszkę przeszkadzało - to tak jakby zamalowywać szybę przez którą patrzy się na świat. W starszych filmach mi to nie przeszkadza - kwestia ówczesnego postrzegania świata. W obecnych czasach jest to krok w tył.
A wracając do filmu - naprawdę dobry. Tragizm wojny domowej która przerodziła się w konflikt dwóch bloków politycznych. Wbija głęboko w fotel. Oddala się od czarno-białego obrazu świata w stronę tych wszystkich jego odcieni szarości. Warto tym bardziej iż opowiada historię konfliktu o którym zbyt wielu filmów przecież nie nakręcono a którego rany jeszcze teraz się nie zabliźniły. Warty każdej swej minuty.