Szłam z pozytywnym nastawieniem do kina, a jakże się rozczarowałam...
Dłużące się sceny, bardzo dużo zbliżeń głównej bohaterki która robi dziwne miny jak w głupawej komedii ( a komedia to przecież nie jest ). Słowo "bzykanie" wypowiadane jest co kilka zdań. Scena u lekarza gdy spuchły Bridget usta- tragiczna. Porównuje się ją do osoby po udarze, której wypływa ślina z ust. To ma być śmieszne?
Film porusza trudne tematy: śmierci bliskiej osoby i żałoby po niej. Widz wprowadzany jest w nostalgiczny nastrój, żeby za minutę zastanawiać się czy dojdzie do tego bzykania.
Nie polecam, chaos wielki.
Ocena 5, zawyżona z sentymentu do poprzednich części. Ktoś dawał 10 punktów, śmiech...