Tak wysoko oceniłaś film i się nie śmiałaś?

A ja mam mieszane uczucia. Bylo sporo zabawnych scen (pogrzeb, pani ginekolog, pan Hindus o bardzo-dlugim-i- skomplikowanym-nazwisku :D) ale ogolnie to jednak troche rozczarowanie poziomem humoru. Szkoda ze nie wykorzystano bardziej rodzicow Bridget, sa swietni, a mieli moze 2 naprawde smieszne teksty ( reszta to byly klisze, nic ciekawego). W ogole humor byl malo zroznicowany, glownie opieral sie na gadaniu o seksie i przeklinaniu. Jesli autorzy tego sie chwytaja, to znaczy ze jest zle i nie ma pomyslow ( tak samo bylo z 'poznaj mojego ojca': genialna komedia i 'poznaj moich rodzicow': zalosne popluczyny mimo plejady gwiazd, i humor krecacy sie glownie wokol seksu). Jako komedia romantyczna, czy film obyczajowy, film tez nie wypada tak dobrze, jak pierwsza czesc. podoba mi sie, ze Bridget dorosla do zycia bez mezczyzny, jej stosunek do dziecka. Ale poza tym.. nie podoba mi sie np postac Amerykanina - on w ogole nie ma charakteru, ma byc tylko spelnieniem marzen kobiet o facecie idealnym ( milioner, biznesmen, matematyk, do tego przystojny i sympatyczny i od razu sie zakochuje). Widzial sie z Bridget 2 razy, w ogole prawie nie rozmawiali, nie znaja sie, a on przy trzecim spotkaniu urzadza jej romantyczna randke marzen i chce z nia stworzyc rodzine. W ogole tego nie kupuje. Pierwsza czesc byla swietna m.in. dlatego, ze i Mark i Daniel mieli swoje powazne wady. To nie byla standardowa komedia romantyczna z facetami idealnymi. W dodatku Bridget poznaje Amerykanina na festiwalu muzycznym, gdzie ma wykupiony namiot z ogromnym lozkiem, a do tego wciaz jest singlem - ciekawe dlaczego? ;) Bridget, doswiadczonej kobiecie, nie zaswitalo w glowie, ze moze to taki Daniel nr 2, kolejny playboy? W ogole nie kupuje tej postaci. Wydaje mi sie tez ze za malo mowilo sie o zonie Marka - ktos ze znajomych moglby np powiedziec Bridget w miedzyczasie, ze naprawde sie rozwodza, ze sie nie dogadywali, itd. Bo wyglada to troche na bezrefleksyjne zejscie sie z wciaz zonatym facetem, ktory tylko gada ze sie rozwodzi,a jak jest naprawde nie wiemy ( no, mozemy zakladac, ze Mark jest z natury porzadny, wiec pewnie mowi prawde, ale to troche razi i tak). Poza tym, nie podobalo mi sie to, jak kobiety rozmawiaja ze soba w tym filmie - chyba seks byl tu jedynym tematem, i byl omawiany w malo zawoalowany sposob np przy dzieciach, do tego tak, jakby gadaly ze soba dwie gimnazjalistki a nie normalne kobiety. (Mam na mysli piszczenie, wrzeszczenie i przezywanie jak mrowka okres. Strasznie debilne pokazanie kobiet, jak np. wrzeszczenie i piszczenie bohaterek przy kazdej okazji w Mamma Mia. Kto sie tak zachowuje?). Nie podobalo mi sie tez, ze Bridget z kolezanka rozmawialy o seksie w pracy, w programie na zywo, tak, ze wszyscy slyszeli. Po pierwsze nikt sie tak nie zachowuje. Po drugie to nieprofesjonalne, pokazuje kobiety jako infantylne. Po trzecie gdyby tak rozmawiali faceci uznalibysmy ich za szowinistow i seksoholikow oraz d*pkow, ale gdy rozmawiaja tak kobiety, dostajemy przekaz podprogowy ze to niby 'cool'. Co do wygladu Bridget - jak dla mnie wygladala bardzo ladnie i naturalnie, nie rozumiem bulwersu w tym temacie :)

Przysięgam. Dawno tak się nie śmiałam na filmie. Większość nowych komedii zaskakuje poziomem wulgarnych żartów. Tutaj tylko i wyłącznie żarty sytuacyjne. No po prostu komedia roku. Nawet nie przeszkadzał mi powielany po raz kolejny schemat.