"Broken" sprawiać może pewne trudności przy ocenie. Bez wątpienia, debiutujący jako reżyser Rufus Norris lubi eksperymentować z obrazem - dostajemy film świetnie sfilmowany i zmontowany, pełen zaskakujących kadrów i ustawień kamery. Również od strony narracyjnej, jest to interesująca rzecz. Zastrzeżenia budzi za to scenariusz: wszystkie elementy składowe są tu doskonale znajome, włącznie z tragedią wiszącą w powietrzu. Niestety, kluczowe dla fabuły wydarzenia są tu mocno naciągane i, co gorsza, z żadną z postaci nie udaje sie tu nawiązać emocjonalnego połączenia. Skutkiem jest obojętność, z jaką ogląda się film. "Broken" nie nuży, nie ma w nim przestojów, jest za to letni i mało wiarygodny. Jak na półtorej godziny seansu zbyt dużo tutaj również wątków, tym bardziej, że niektóre spośród nich są zbyteczne. Trochę taka "Moja dziewczyna" w wydaniu dla dorosłych, trochę podpatrzone u Mike'a Leigh. Zwraca uwagę na twórcę, ale jako sam film - raczej szybko wypadnie z głowy.