Co do samego filmu, mam stosunkowo mieszane uczucia, łączy w sobie pozytywne cechy kina japońskiego i swego rodzaju prymitywizm amerykański. I zaznaczam iż nie chcę powielić opinii "holywood be", po prostu uważam że sama konstrukcja filmu przywodzi mi na myśl filmy o trenerach którzy tworzą z dzieciaków na wakacjach drużynę, a potem przegrywają z włoską mafią. Trochę groteskowo wygląda połączenie takiej formy z samą postacią Kitano, jak i tematyką Yakuzy. [SPOILER]Muszę natomiast przyznać że OGROMNE wrażenie zrobiła na mnie scena w której ułożono ciała gangsterów w znak kanji oznaczający słowo śmierć, mistrzowski pomysł![/SPOILER]