Bardzo dobry film.2 godziny rockandrollowej jazdy przeplatanej rewelacyjnym soundtrackiem.Momentami film za ostry,ale nie takie rzeczy pewnie ten zespół w trasie.Scena z Ozzym na basenie to była już lekka przesada.Ale ogólnie nie ma na co narzekać.Najbardziej podobał się Mick,jego spokój i powaga cały czas z butelką wódki w ręku mnie powalały.Każdy fan dobrego rocka powinien być zadowolony po seansie.Jest tam wszystko co powinno być.Czekam na więcej takich filmów od Netflixa w tych klimatach m.in o moich ulubionych Gunsach.Liczę że pojawią się takie plany.Bo byłoby o czym opowiadać choć to momentami ciężka sprawa w ich przypadku.I na koniec co do Gunsów - to w scenie w hotelu gdzie Nikki przedawkował,na kanapie przy oknie leży pijany Slash.Nie da się go nie rozpoznać.