Film dla osób uwielbiających detale w przygotowywaniu dań.
Niestety musiałam wyjść, dłużej się tego nie dało oglądać.
Film głównie skoncentrowany na gotowaniu w mega szczegółach.
Ja dotrwałem do końca. Ale nie pojmuję gdzie tu ta rzekoma chemia i emocje, gdzie ta życiowa rola Binoche, którą to obwieściła jedna z recenzji. Co w tym filmie takiego było poza kuchnią? Mój przyjaciel jest szefem kuchni we własnej restauracji i powiedział, że nie ma zamiaru tego oglądać. Jestem naprawdę rozczarowany. Film jest dla widza, a nie dla kucharzy tak samo jak Monte Cristo nie jest dla szukających zemsty czy Bękart dla hodowców ziemniaków. Ten film nie proponuje i nie daje niczego.
Obrzydliwe było to jedzenie - raki, kogucie grzebienie, kawior, jakieś maczanie kurzych łap w zupie, foie gras, patroszenie ptaków, filetowanie ryb, wyjmowanie jakichś wnętrzności z głowy (?) świni (?). Nie tylko nie zrobiłam się głodna, ale wręcz odechciało mi się jeść. W całym filmie nie pokazano niczego, co bym zjadła.
Nie wiem, jesteś jakiś nienormalny? Nie ma nic pomiędzy KFC a foie gras i kogucimi grzebieniami? Pomijam już fakt, że wg Ciebie ludzie żrą tylko mięso.
Sam jestem wegetarianinem i nie uważam filmu za obrzydliwy, choć scenariusz nie jest idealny
Gdzie ja napisałam swoją ocenę? To jest ocena jedzenia pokazanego w filmie. Chodzisz po innych komentarzach, gdzie ludzie pisali ,,mniam mniam ależ pyszności normalnie się zrobiłam głodna" i piszesz im ,,aha czyli wg ciebie film jest dobry bo jest tam mięsne jedzenie"? NIE. Nie odpowiadaj mi więcej, twoje (małą, na dużą nie zasługujesz, bo sam jej nie używasz) komentarze są równie idiotyczne jak faceta od KFC, nie będę tego więcej czytać. Możecie podać sobie ręce.
Jeżeli dostrzegasz w tym obrazie "film o jedzeniu", to masz gumę do żucia zamiast mózgu.