Jak dobrze jest zobaczyć film o ludziach i celebracji życia po prostu. Urzekający klimat, pełen symboliki i subtelnych znaczeń między słowami. Scena przy stole : "czy mogę popatrzeć, jak jesz?", tak wzruszyła mnie swoją intymnością i czymś, co tylko dwoje ludzi, którzy się kochają i rozumieją, może przeżyć w ten sposób. Wspaniała. Takich momentów jest wiele.
Światło, dźwięki (bo nie ma muzyki!), ruch kamery, dialogi, wszystko jest w takiej harmonii, że po seansie zostaje uczucie nasycenia i przedziwnej satysfakcji, która rozlewała się po mnie jeszcze długo po filmie.
Ostatnia scena jest piękną klamrą i zwieńczeniem historii o życiu, miłości, pasji...po prostu pięknym współistnieniu. Wdzięczność, że powstają takie dzieła.