Oglądałem gorsze gówna i z większym budżetem. Tony Todd się tu marnuje, legenda kina grozy z taką charyzmą itd. ale i tak był najlepszym punktem tego filmu, szczególnie w tych retrospekcjach (skórzane spodnie, naszyjnik z fiolkami z krwią itd). Nędzne efekty wynikające z nędznego budżetu, scenariusz niezbyt wyszukany, ale to niby kino grozy, więc ok. Jakby ktoś tworzył ten film z myślą o większym budżecie, zatrudnił lepszych aktorów zamiast tych porno aktorek i jakoś wszystko spiął, to mógłby to nie być głupi film, bo pomysł jest jak w wielu horrorach, które oglądało się całkiem przyjemnie. Tony Todd zawsze dobrze pasuje do takiego kina i dobrze się go ogląda, więc dąłby radę, tylko cała reszta do wymiany. Nawet ta "final girl" by mogła zostać. A tak, to nawet nie można tego nazwać parodią. 4/10 to za wysoko, ale to za Tony'ego, bo gościa lubię w każdym filmie.