I niestety się nie doczekałem. Wspólne wystąpienie tych dwóch pań, mogło uratować film, który od połowy stawał się nudny i piekielnie schematyczny.
PS: Szkoda, że tylko Christina śpiewała, bo po którymś kawałku, aż chciało się usłyszeć jakiś inny głos.
dokładnie
straszne nudy i okropna gra aktorska kryśki..........duże rozczarowanie
Zgadzam sie w 100% ze film jest przewidywalny do bólu i że oprócz Krysi mogłby ktoś jeszcze w nim pośpiewać. Natomiast nie wiem - może to tylko ja tak mam, ale strasznie urzekła mnie choreografia do piosenek. Bardzo fajnie oddała klimat takiego miejsca, aż się zakochałem w pomyśle pójścia do takiego klubu :) Od czasów Moulin Rouge tak nie miałem - nie lubie takich filmów, męczą mnie z reguły, ale te dwa obejrzałem z dość sporą dozą przyjemności. Aktorzy mogliby być lepsi - Alan Cumming ma dużo większy potencjał niż go tu wykorzystano - a szkoda :/
Choreografia i w ogóle same występy są najjaśniejszą stroną filmu - genialne show, które (i tu masz rację :D) chciałoby się zobaczyć na żywo.Świetny występ Cher i tancerek na początku filmu tworzą klimat, który będzie się powtarzał tylko w scenach "kabaretowych". I dla tych właśnie występów warto film obejrzeć - niestety od połowy, jest ich niemiłosiernie mało, bo ich ilość zredukowano na rzecz przedstawienia tej nieszczęsnej fabuły ;)