Pierwszy raz obejrzałam Burleskę w październiku 2012 roku, i teraz oglądam ten film
przynajmniej raz w tygodniu, a minęło już prawie pół roku. Dlaczego? Dla mnie ten film jest
niesamowicie inspirujący. Ali, dziewczyna z małego miasteczka, wyjechała zupełnie bez planu
do obcego jej świata Los Angeles i dzięki swojej determinacji, samodyscypliny i tego "czegoś"
udało się jej wspiąć na sam szczyt w małym światku Burlesque Lounge. W tej całej swojej sile
i walki o to, o co marzy, Ali dla mnie pozostaje jakaś taka nie wiem... delikatna, urocza. To jest
zdecydowanie moja ulubiona postać ze wszystkich filmów jakie udało mi się obejrzeć. W
dodatku niesamowita - jak dla mnie, to tylko moja subiektywna ocena - uroda Christiny
Aguilery i jej cudowny głos nadają tej postaci ciekawy i fajny charakter. Ali Rose to
zdecydowanie wzór do naśladowania!
Przy okazji muszę przytoczyć fragment z jednego z wywiadów z Kryśką na temat "Burleski":
"Ali staje sama przeciwko światu, który źle ją potraktował, i wygrywa tę bitwę. Jeśli jakakolwiek
nastolatka poczuje dzięki temu filmowi, że warto walczyć o swoje, będę zadowolona. Może
moja popularność spowoduje, że dziewczyny będą chciały się zmieniać i sięgać wyżej, niż
wydaje im się to możliwe. Irytuje mnie, że ludzie lubią gadać o tym, że chcą coś zmienić, ale
nigdy tego nie robią. Tkwią w swoim nieszczęściu, w swoich małych miasteczkach, z wiekiem
coraz bardziej ograniczając swoje oczekiwania. Chciałabym, by odważyli się myśleć inaczej,
dzięki temu, że dziewczyna znikąd taka jak Ali albo taka jak ja, też się odważyła".
Według mnie niesamowita motywacja do działania :-)
A film - jednym słowem, współczesna, niesamowita baśń. Polecam :)