„Burlesque” dzieli od choćby „Chicago” tak ze dwie klasy jakości. Gdyby nie Tucci, fajne piosenki na początku i głosy (ale nie oblicza) głównych wykonawczyń, nie było by co zbierać.
Więcej o filmie na:
http://komet.blox.pl/2011/02/Tucci-i-plastikowe-lale.html
Oglądając niedawno Burleskę, również wspomniałam musical Chicago z 2002 r., obsypany nagrodami... ale na tym kończą się zbieżności między naszymi komentarzami :) Świetne piosenki, wciągające układy taneczne, stroje i uroda kobiet, klasa Cher, świetny Tucci i zaskakująco OK Aquilera, w tle piękny, niemal niewinny romans... ten film ma fabułę! Dlaczego nie stał się hitem, tak jak kryminalne, ale zbyt sztuczne jak dla mnie Chicago... odpowiedzi na to pytanie można szukać w recenzji Filmwebu..
Dla mnie idealnym posunięciem było obsadzenie Christiny i Cher w rolach głównych, dla mnie ogromny plus. Musical jako musical - bardzo dobry. Dlatego zgadzam się z @EJanczul :)
Klasa - to by było na tyle. Osobiście nie znoszę musicali, ale ten nie oglądało mi się źle, no i Cher - pokazała swoje! Wiecznie żywa ^^ A Chicago wg mnie było okropne, mdłe i sztuczne, nudne i straaasznie odpychające - ale tak już mam z musicalami.
Mam odmienne zdanie. Lubię oglądać filmowe musicale i wydaje mi się, że nie opuściłem żadnego począwszy do "Hair" czy "Jesus Christ Superstar". Gdy "Chicago" wchodziło na ekrany miałem ogromne oczekiwania, prawdopodobnie ze względu na znaną obsadę i umiejscowienie fabuły czasach amerykańskiej prohibicji. Niestety wyszedłem bardzo rozczarowany, scenariusz nudny, kompozycje słabe, śpiew aktorek marny, brakowało piosenkarek z prawdziwego zdarzenia. To doskonale widać właśnie w "Burlesque" gdzie główne role grają gwiazdy estrady. Oczywiście gra aktorska musi nieco "kuleć", przecież to nie są zawodowe aktorki. Na szczęśćie w musicalu chodzi głównie o śpiew, taniec, ekspresję uczuć nie przez poprawne dialogi, a właśnie przez przerysowaną charakteryzację artystek (PLASTIKOWE LALE) oraz tworzenie nastroju za pomocą narzędzi muzyczno-wolanych-tanecznych. Podobnie jest z operą i teatrem - z pewnością nie chciałbym oglądać Carmen w wykonaniu aktorów scenicznych, bo wyszłoby coś tak niestrawnego jak "Chicago" .