PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=462257}

Burleska

Burlesque
2010
7,0 87 tys. ocen
7,0 10 1 87318
4,3 18 krytyków
Burleska
powrót do forum filmu Burleska

Dzisiaj zupełnie przez przypadek natrafiłem na Burleskę na HBO, a że wcześniej jej nie
widziałem i jednocześnie lubię Cher i Christinę jako wokalistki, to uznałem, że obejrzę.

Wrażenia niestety mam średnie, nie wiem czy film nie wstrzelił się w dzień i mnie nie
urzekł nastrojem, czy go po prostu nie miał, ale kilka rzeczy mnie w nim drażniło.

Pierwsze - Christina. Wokalistką jest dobrą, ale aktorsko...ciężko mi się ją oglądało :/

Druga sprawa - mizerna fabuła, oczywiście musiał być wpleciony wątek romansu z
gogusiem z klatą Adonisa, bo inaczej film byłby za mało hollywoodzki :D

Trzecie - jakoś słabo odczułem klimat tego klubu, mam porównanie bo swego czasu
oglądałem film też z takim klubem tańca i śpiewu w tle i tam klimat był niesamowicie
oddany, a tutaj...o, lokal jak lokal, tylko zaśpiewają czasami.

No i dla mnie najgorsze jest to, że piosenki były średnie...tytułowa i finałowa
"Burlesque" może się jakoś broni, ale reszta kompletnie mi nie osiadła w głowie po
seansie. Szkoda.

Ode mnie 5/10.

ocenił(a) film na 5
arghim

Niestety muszę się zgodzić. Zero klasy, zero klimatu i świeżości. Scenariusz cieniutki i szablonowy jak to tylko możliwe, postacie absolutnie jednowymiarowe i zgapione z innych filmów. Kiedy Burleskę reklamowali, myślałam, że film ma potencjał, ale okazało się, że twórcy wcale nie mieli wielkich aspiracji, chcieli po prostu zrobić romansidło z domieszką tańczących i prężących się jak kotki lasek.

I żeby tego było mało muzyka faktycznie była najzupełniej przeciętna, a układy oklepane. Burleska powinna być filmem z pazurem, pieprzna, wzbudzająca emocje - a tu nic. Ugrzeczniona i przesłodzona do granic możliwości.
Aktorzy też tego nie ratują. Christina i Cher mają piękne, mocne głosy, ale co z nich za aktorki? Nikt w tym filmie się nie popisał i właściwie chyba nikt nie miał nawet okazji - przy takim scenariuszu. Jedyne, co mogę policzyć na plus (oprócz urody aktorów i aktorek oczywiście :P) to fakt, że Christina wydała mi się po tym filmie dość sympatyczną dziewuszką, wcześniej widywałam ją tylko w plastykowym opakowaniu i może trochę niesprawiedliwie ją oceniałam. W tej bardzo ugrzecznionej "roli" (no bo trudno to nazwać wielkim aktorskim popisem) wyszła z niej trochę taka dziewczyna z sąsiedztwa, no dziewczyna z Iowa, niech będzie :)

Ale podsumowując: Ani to do posłuchania, ani do emocjonowania się historią bohaterów- kompletnie nijakie. Pozostaje odpalić sobie "Cabaret" (z brzydką, ale genialną wprost Liza Minelli) albo "Chicago" i dać się ponieść :)

ja też daję 5 i też z żalem.