Naprawdę, mimo iż nie liczyłam na jakieś górnolotne kino, film nie wniósł nic świeżego.
Momentami aż nastręczał porównania do "wygrane marzenia" i "diabeł ubiera się u prady".
scenariusz po prostu słabiutki. Jedyne co ratuje ten film to świetna muzyka i głos Aquilery.
Och jeszcze tyłek barman (Cam Gigandet) i oczywiście Eric Dane jaaaaaami :)