Tobey Maguire, Elijah Wood, Katie Holmes i Christina Ricci jako naturalni zmiennicy Kevina
Kline'a, Sigourney Weaver i Joan Allen.
Z perspektywy czasu nie spełnili obietnicy, ale naówczas wydawało się, że zdobędą świat.
Spider-man, Frodo, żona Toma Cruise'a i dziewczyna z "Jeźdzca bez głowy".
Bez wątpienia jednak do dziś pozostają najbardziej utalentowanymi reprezentantami swego
pokolenia. Nawet jeśli im nie wyszło.
Ten Ang Lee to ma nosa do aktorów!
"Żona Cruise'a":)))), bosze, nie masz ty serca. A co do Froda, nie tylko w niego nie wierzyłam, miałam wręcz alergię ale po bezlitosnym "Wilfredzie" doszłam, że odpowiednio obsadzany ma chłop przyszłość z tą psychotyczną fizjonomią.
A "Burza" - podziałała na mnie jak "Persona" Bergmana i "Trzy kobiety" Altmana. Zmroziła. I zachwyciła.
Najpierw piszesz, że nie spełnili obietnicy, później że są najbardziej utalentowani ze swojego pokolenia ( dywagowalbym czy Tobey Maguire albo Katie Holmes są tacy utalentowani), a następnie ze im nie wyszło. Zdecyduj się w końcu. Myślę, że ta czwórka odniosła większy sukces, niż taka Joan Allen, która przez całe życie gra drugoplanowe role. Ot służy za tło dla jakichś głębszych historii. I o co chodzi z tą obietnicą?
Albo można być ultra popularnym beztalenciem. Z tym że akurat oni wszyscy zrobili kariery, więc nie wiem jakich obietnic nie spełnili ? Obietnicy bycia największym aktorem w historii? No rzeczywiście, takiej obietnicy Frodo czy Spider-Man nie spełniają. Z drugiej strony była masa młodych aktorów lat 80' czy 90' zapowiadających się bardzo obiecująco, z których nie wyrośli zawodowi aktorzy, albo o nich nie słyszymy nic, albo nie żyją z przedawkowania drągów.
Stąd też myślę że wymieniona czwórka młodych (wtedy) aktorów jednak spełniła oczekiwania.
Pozdrawiam.