Klimat filmu do mnie nie przemówił. Mieszanka "White Cannibal Queen" z "Tarzanem" nie wróżyła niczego specjalnego od początku, więc nie mogę powiedzieć, że się zawiodłem. Film ma w sobie trochę motywów z włoskich filmów o kanibalach, ale samych ludożerców tu oczywiście nie ma. W sumie to jedynie podobali mi się tu przerysowani złoczyńcy - Francuz z kaprawym okiem i okrutnym akcentem, grubas o głosie dziesięcioletniej dziewczynki i twardziel-jąkała. Generalnie film się nadaje dla młodszego widza (choć Sabrina Siani gania skąpo odziana).